Ogólnie jeżeli chodzi o bilans jest dobrze. W życiu...już gorzej. Nawet dużo gorzej.
Pozornie dobra uczennica, miła , uczynna. A naprawdę...zniszczona do szpiku kości. Nic nie jest dobrze. Krzywdzę najbliższe mi osoby, a najgorsze jest to , że zdaję sobie z tego sprawę. Upadam. Sięgam dna. Tylko gorzej jest się podnieść. A jeszcze całe życie przede mną...a może nie?! Przecież mogę zakończyć tę farsę. Jedna chwila i nie będzie mnie z wami. Tylko czy chcąc dać ulgę innym, nie skrzywdzę ich bardziej? Ale przecież w końcu zapomną . Kiedyś na pewno. Tylko co jest gorsze? Krzywdzić będąc wśród nich, czy skrzywdzić raz ale na zawsze, dając tym samym spokój i połowę problemów mniej?
Nie chcę żyć w miejscu gdzie ludzie są źli i zakłamani - teraz mam wrażenie , że taka się stałam
Nie chcę żyć w miejscu gdzie za zaufanie przychodzi płacić tak wysoka cenę - teraz sama nie potrafię zaufać
Nie chce żyć w miejscu, gdzie trzeba podporządkować się głupim trendom, tylko po to by mieć znajomych - czy tak kiedyś nie zrobiłam?
Nie chcę żyć w miejscu , gdzie każdy goni za sensacją .
Nie chce żyć w miejscu, gdzie moralność budzi pogardę.
Nie chcę żyć w miejscu, gdzie wszyscy są niewolnikami własnej głupoty - czyż ja nie jestem?
Nie chcę żyć w miejscu, gdzie wrażliwość to zbrodnia.
Nie chcę żyć w miejscu, gdzie trzeba zabijać by żyć.
Nie chcę żyć w miejscu, gdzie cierpienie to codzienność.
Nie chcę żyć w miejscu, gdzie króluje obojętność na drugiego człowieka.
Czy ja w ogóle chcę żyć?
Gdzie zagubiła się ta niewinność dziecięca? Gdzie radość z każdego nowego poranka? Gdzie moje życie? Gdzie jest moja siła,dzięki której dałam sobie radę z pewnymi rzeczami? Teraz nie daję sobie rady.
1 dzień bez zawalania !
Bilans:
ś:nic
2ś:jabłko
o:trochę jogurtu
k:2 krokiety
Godzinę biegałam i skakałam na skakance. I co z tego?