Cześć.
Wiecie co? Zaczynam czuć się dobrze. Czuję się piękna. PIĘKNA.
Koło piątej wróciłam z zakupów (potrzebuję trochę ciuchów na wyjazd do Hiszpanii, bo w swoich czornych worach daleko nie pociągnę) i dzierżę pięknie same trzydziestki szóstki, bluzki SIZE ZERO, nowy kostium (o dziwo dwuczęściowy) i chyba naprawdę zaczynam się sobie podobać.
Dodatkowo poszłam po nowy biustonosz do triumfa, prosiłam sprzedawczynię o coś w miarę wyszczuplającego, w odpowiedzi na co dostałam nieokreślone bliżej spojrzenie a'la wtf i 'co ty chcesz wyszczuplić?', także nie jest źle, ba, jest bardzo dobrze.
Jeszcze półtorej tygodnia i jadę - ZOBACZYCIE, BĘDZIECIE SRAĆ Z ZAZDROŚCI NA TEJ JEBANEJ PLAŻY!!!!
Orbitreca sobie już trzeci dzień odpuszczam, ale na abc ledwo żyję. Dzisiaj, nawiasem, trochę zjebałam (tj. mama zjebała, bo wcisnęła we mnie po południu jajecznicę), a bilans mianowicie taki:
ś - jogurt malutki - 55 kcal
o - JAJECZNICA (mała) - 987689768 kcal to znaczy ok 115 kcal
98767890 = 170 / 100 kcal
W sumie jajecznicę poszłam zwymiotować, może z pół się udało. Nie mniej jednak nie zmieściłam się w limicie i chyba się zepnę i pójdę pobiegać, będę chuda, JESZCZE chudsza.
CO TAM U WAS?
YEAH przemogłam się:
30 brzuszków skośnych
30 podnoszeń nóg
30 nożyc poziomych
30 nożyc pionowych
30 nożyc okrężnych
20 odchyleń
20 przyciągań nóg do klatki
40 skłonów wzdłuż nóg
70 wykopów w tył
100 przysiadów
600 okrążeń nóg