Jest zajebiście bo skasowała mi się notka. -___-
Ach, uwielbiam wyroby kinder. Pamiętam, ze zawsze babcia mnie nimi tuczyła, jak byłam mała. Zawsze kinderki, kinderki, kinderki. W moich szafach zalegają schoko-bonsy, kinder bueno białe i czarne i wiele innych. A ja tego w ogóle nie jem. Fuj, porzygalabym się, na 100%, gdybym coś zjadła.
Muszę dzisiaj kupić sobie coś do jedzenia. Myślałam o jakimś musli, albo o jakichś płatkach, albo w ogóle o czymś fajnym niskokalorycznym, czym mogłabym się żywić. Macie jakieś pomysły? Proszę o pomoc!
Kupie sobie dzisiaj także zeszyt diet. I będę rozpisywała, ile zrobiłam ćwiczeń, co zjadłam i ile schudłam/przytyłam. Waga dzisiaj jest taka, jak wczoraj. Ale sie tym nie martwie. Bardziej przeraza mnie fakt, że jutro do szkoły, o fuck!
LET'S
GET
FUCKING
SKINNY!
. piosenka mojego dzieciństwa, uwielbiam to!