Siedzę sobie z kubkiem czerwonej herbaty i zastanawiam się, po co to robię.
Co to zmieni?
Co zmieni moja dieta?
Przecież nie wyglądam źle. Okej, może nie mam wystających kości, może nie mam pięknie wyrzeźbionego brzucha, może nie mam nóg jak modelka, ani nie widać mi kości policzkowych.
51, czy tam 52 kg (nie wiem, bo waga się cały czas waha -.-) przy 163cm wzrostu.
Waga "w normie" według tego, co piszę na portalach.
Nieważne, waga nie mówi w sumie wszystkiego. Dużo zależy od budowy ciała. Może nie wyglądam na swoją wagę. Może wyglądam na mniej, lub na więcej, a może właśnie na tyle. Nie wiem. Ale czy to ważne? Czy cyferki są aż tak ważne?
Dla kogo? Doszłam do wniosku, że mam wspaniałe życie. I ono nie będzie lepsze, gdy schudnę jeszcze 5, czy nawet 10 kilo.
Jedynie, co mogę sobie zafundować to szkody w organiźmie. Mam cudownego chłopaka. Mam cudownych przyjaciół. Chodzę do dobrego LO. Nie mam problemów z nauką. Jedyny mój problem to rozbita rodzina i matka, która też nie umie sobie do końca poradzić z przeciwnościami losu. Jesteśmy same. Mama i ja. Nie umiemy poradzić sobie same we dwie i zamiast się wspierać to nawzajem się rujnujemy. Ja, przez nią uciekam w anoreksje, ona przeze mnie ucieka w alkohol. Tak, napisałam w ANOREKSJĘ. Bo tak to zaczyna wyglądać. Normalna dziewczyna, bez zaburzeń odżywiania nie stoi w sklepie pół godziny i nie wybiera jak najmniej kalorycznego jogurtu. Normalna dziewczyna nie płacze i nie ma napadu histerii, gdy jej waga wzrośnie o kilkadziesiąt deko. Normalna dziewczyna MIESIĄCZKUJE. A nie tak jak ja wyzbywa się swojej kobiecości. Normalna dziewczyna nie poświęca 99,9% swojego czasu na odchudzanie. I nie liczy kalorii, podczas gdy inni dobrze się bawią. Moja przygoda z odchudzaniem trwa prawie dwa lata. Na zmianę chudnę, tyję ... Wiem, że to nie koniec. Wiem, że to dopiero początek. Bo jestem słaba. Nie umiem schudnąć, jak normalny człowiek, bez głodówek, bez bólu, bez płaczu, bez zrytej psychy, bez krzyków. Jestem wariatką.
I jeśli przez odchudzanie nie będę mogła mieć dzieci w przyszlości, to chyba strzele sobie w łeb.
Dziewczyna, ważąc 50-52 kilo chce jeszcze schudnąć, bo jest PUSTA w środku... kosztem swojego zdrowia.
Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395