....Potem powiedz mi jak okropny jestem, ale mimo to bedziesz mnie kochac....
Wlasnie, sytuacje damsko meskie kiedy to relacja zabija od srodka, zabiera wszelkie nerwy, doprowadza do wielu lez, do czestego smutku i niewiedzy "co dalej"....Meczenie sie z jedna osoba, z ktora nawet sie nie jest. PARADOKS? Po co osoby swiadome tego ze nigdy ze soba nie beda, spotykaja sie ze soba, przywiazuja sie emocjonalnie do siebie aby potem jedna ze stron cierpiala, bo za duzo sobie wyobrazila, chociaz na starcie wiedziala ze wiecej niz na przyjazn lub rzadkie spotkania nie moze liczyc.
Takie relacje to zaspokojenie tylko i wylacznie potrzeby bliskosci.
Ok, tylko gdzie konczy sie granica? Jedna ze stron predzej czy pozniej sie zakocha, lub znajdzie sobie inna osobe, bo przeciez ma do tego prawo.
Moze, wiec warto nie zaczynac takich znajomosci? Sa przeciez one w pewnym stopniu przelotne, daja nam wiele wspomnien, wiele doswiadczen, dodaja kolejnego bagazu w naszym zyciu, i ucza w jakis sposob.....ale i pozeraja wiele nerwow i powoduja czasami uprzedzenia co do plci przeciwnej.
Wiedzac ze cos od poczatku spisane jest na straty, ale i tak w to brnac bo mimo wszystko, mozemy byc obdarowani chwilowym niebem na ziemi.
Wniosek z tego taki, ze warto probowac wszystkiego w zyciu, nie zamykac sie na innych ludzi, NAWET jesli maja sie oni pojawic w naszym zyciu na chwile bo za 20 lat mozemy siedziec sami przed oknem i pomyslec " Dzis jestem sama, ale 20 lat temu mialam takie zycie,jakiego nie jeden nastolatek dzis by mi pozazdroscil"
Love!