Andrzej, zdjęcie specjalnie dla Ciebie :D
Ok, a teraz do rzeczy...
Spadaliście kiedyś tyłem na łóżko? Fajowe uczucie :) Natan pokazuje na biodra i mówi że tutaj go łaskocze :) A pamiętacie jak uczyliście się jeździć na rowerze... pamiętacie zbliżający się mur czy ogrodzenie zanim nauczyliście się hamować?
Co łączy te wszystkie wydarzenia? Heh oprócz pewnej dozy lęku ale jest to lęk przed efektem a nie tym o czym chcę tu powiedzieć... :) Więc co jeszcze je łączy? PEWNOŚĆ. Pewność tego że łóżko będzie gdy o nie uderzymy, rzucając się do tyłu jesteśmy o tym przekonani i spodziewamy się go, pewność tego że uderzymy w ten mur czy ogrodzenie...
list do Hebrajczyków 11,1
"A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy."
O takiej pewności tu mowa. I o takim przekonaniu. I to sie nazywa WIARA.
Popatrzmy na dwa przykłady z biblii. Pierwszy:
1 ks Samuela 17,37.40-46
"I rzekł jeszcze Dawid: Pan, który mnie wyrwał z mocy lwa czy niedźwiedzia, wyrwie mnie też z ręki tego Filistyńczyka.(...) Wziął natomiast do ręki swój kij i wybrał sobie pięć gładkich kamieni z potoku i włożył je do torby pastuszej, którą miał przy sobie, a służyła mu ona jako sajdak na kamienie, i tak z procą w ręku podchodził do Filistyńczyka. I rzekł Filistyńczyk do Dawida: Podejdź do mnie, a dam twoje ciało ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej. Wtedy Dawid odpowiedział Filistyńczykowi: Ty wyszedłeś do mnie z mieczem, z oszczepem i z włócznią, a ja wyszedłem do ciebie w imieniu Pana Zastępów, Boga szeregów izraelskich, które zelżyłeś. Dzisiaj wyda cię Pan w moją rękę i zabiję cię, i odetnę ci głowę, i dam dziś jeszcze trupy wojska filistyńskiego ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej, i dowie się cała ziemia, że Izrael ma Boga."
Wiara to zaufanie... Tym większe kiedy poparte doświadczeniem. Popatrzcie na pewność z jaką mówi do króla i z jaką mówi do Filistyńczyka. No tak, ale to był Dawid, późniejszy król Izraela... :) Dawid jest takim bohaterem do naśladowania że wręcz czasem nie można go naśladować z tej jego doskonałości :) Ale to tylko błędne przekonanie... Popatrzcie tu:
1 list do Koryntian 10,11
"A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków."
i tu
list Jakuba 5,17
"Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, żeby nie było deszczu i nie było deszczu na ziemi przez trzy lata i sześć miesięcy."
Więc jak to jest z tym Dawidem? Gdyby ST opisywał bohaterów których nie da się doścignąć nie byliby oni przykładem, Eliasz nie byłby "człowiekiem podobnym do nas"... Kochani to niezwykle zwykli ludzie. Ich niezwykłość polegała na tym że z nimi był Bóg. A to ON jest niezwykły :) A ponieważ Bóg jest taki sam kiedyś, dziś i zawsze to i dziś taki niezwykły jest :) Ok, a dlaczego Bóg był z nimi? Bo Mu wierzyli. I swoją historią w biblii pokazują tą wiarę. Dawid nie wziął pięciu kamieni dla Goliata i jego czterech braci. On wziął te 5 kamieni na Goliata. Po co? Bo zwyczajnie w świecie brał pod uwagę że pierwszym może nie trafić :) Bo zwyczajnie brał pod uwagę że i drugim mógłby nie trafić. To nie był fanatyk religijny zaślepiony własnym przekonaniem. Nie. To był zwykły człowiek który znał Boga. I ufał mu, że gdy weźmie te kamienie i będzie walczył z Goliatem (który obraża tegoż Boga), wtedy Bóg nie opuści go (tak jak nie opuścił gdy walczył z niedźwiedziem czy lwem) i da mu zwycięstwo. Dawid nie musiał znać szczegółów Bożego planu że trafi Goliata pierwszym kamieniem i to w czoło. Wystarczyły mu poprzednie doświadczenia z Bogiem, że Bóg był z nim i dawał mu zwycięstwo. Na tym kochani polega wiara. Nie na tym że gdy nie wyjdzie za pierwszym razem jest to ewidentnym znakiem że Bóg nie jest z nami. Nie na tym żeby po takim pierszym nietrafieniu stracić wiarę i ze strachem rzucać drugi raz... Nie. Wiara to pewność tego czego nie widzimy. Dawid miał pewność że pokona Goliata. A nie pewność że trafi go za pierwszym razem. Gdyby tak było, wziąłby jeden kamień ze strumyka a nie pięć.
Druga historia mówi o Jonatanie.
1 ks Samuela 14,6.8-13
"Jonatan rzekł do swojego giermka: Choć, przeprawmy się ku czatom tych nieobrzezańców; może Pan uczyni coś dla nas, gdyż Panu nietrudno wybawić przez wielu czy przez niewielu. (...) Więc Jonatan rzekł: Dobrze. Oto przeprawimy się ku tym mężom i pokażemy się im. Jeżeli zawołają na nas: Stójcie, aż do was podejdziemy, będziemy stać w miejscu i nie pójdziemy ku nim, jeżeli natomiast powiedzą: Podejdźcie do nas, to podejdziemy, gdyż Pan wydał ich w nasze ręce. To będzie dla nas znakiem. I pokazali się obaj czatom filistyńskim. A Filistyńczycy rzekli: Oto Hebrajczycy wychodzą z nor, w których się poukrywali. I odezwali się mężowie stojący na czatach do Jonatana i do jego giermka: Podejdźcie do nas, a damy wam nauczkę. Jonatan rzekł do swego giermka: Chodź za mną, gdyż wydał ich Pan w ręce Izraela. I wspinał się Jonatan na rękach i nogach, a giermek za nim. Ci zaś padali pod ciosami Jonatana, a jego giermek za nim ich dobijał."
Czy było jakieś wahanie w decyzji by pokazać się czatom filistyńskim? Patrzcie, wiara nie jest głupim pujściem za impulsem. Jonatan ustalił najpierw "warunki" kiedy uzna że Bóg jest z nim w tym pomyśle, a kiedy nie. I sprawdził czy warunek jest spełniony. Pokazał się czatom. A oni zawołali go. Więc wiedział że Bóg jest z nim. I dopiero wtedy przystąpił do realizacji planu. Nie rzucił się od razu gdy przyszła mu myśl by napaść na filistyńczyków. Tak się odróżnia wiarę od głupoty :) Powiecie że to śmieszne ustalić taki warunek i oczekiwać że Bóg go uhonoruje i faktycznie będzie tak jak ustalimy? :) Po pierwsze jeśli warunek był zbyt prosty to popatrzmu na Gedeona.
ks Sędziów 6,15
"On zaś rzekł do niego: Za pozwoleniem, Panie mój! Czym wybawię Izraela? Oto mój ród jest najbiedniejszy wśród Manassesytów, ja sam zaś najmłodszy
w domu mego ojca."
To był zwykły człowiek. I to najmniej znaczący z najmniej znaczących wtedy. Taki kopciuszek. Jednak on postawił inny warunek, by mieć pewność co do Bożej woli. I to wydawałoby się niemożliwy do spełnienia.
ks Sędziów 6,36-38
"Wtedy rzekł Gedeon do Boga: Jeżeli wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś, to ja rozłożę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa będzie tylko na runie a cała ziemia wokoło pozostanie sucha, to będę wiedział, że wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś. I tak się stało. Gdy bowiem wstał nazajutrz i ścisnął runo, wygniótł z runa tyle rosy, że czasza była pełna wody."
Co więcej, gdy Bóg go spełnił, postawił kolejny!
ks Sędziów 6,39-40
"Lecz Gedeon rzekł jeszcze do Boga: Niech nie zapłonie gniew twój na mnie, że jeszcze raz się odezwę; niech jeszcze raz wypróbuję to na runie:
niech tylko runo pozostanie suche, a na całej ziemi wokoło będzie rosa. I uczynił tak Bóg tej nocy. Tylko runo było suche, a na całej ziemi
wokoło była rosa."
I ten Bóg spełnił (swoją drogą co za niesamowity Bóg :)) Po drugie czy my nie robimy tak samo? Jeśli na mnie popatrzy to podejdę i się z nim umówię... Znacie to? ;) Ale co się dzieje? Patrzy! i co robimy? czy podchodzimy by się umówić? Nie! Czemu? Bo strach nas napada :) I tym też się różni wiara od niewiary. Jeśli wierzymy to jeśli warunek zostanie spełniony - idziemy. Jeśli natomiast mimo spełnienia warunku nie idziemy to jednak nie wierzymy...
Ciąg dalszy tutaj.