Ża czasów, kiedy to byłam w posiadaniu prawie wszystkiego, co było mi do szczęścia potrzebne. Wolny czas, spokój i brak jakiegokolwiek doświadczenia czasami sprawiał, że problebów szukałam tam, gdzie ich nie było. Aczkolwiek były to pouczające i dosyć ciekawe próby, nieco psujące moją psychikę, która wygląda teraz jak wielka czarna dziura. Natłok złych myśli, rozczarowań, bezpodstawne nadzieje i poczucie winy tak okrutnie biją mnie po łbie i wprowadzają w taki stan, że nie jestem w stanie panować nad sobą. Tak jestem zepsutym do kości, niegodnym kogokolwiek człowiekiem. Z każdą chwilą wyzbywam się cząstki mojego człowieczeństwa. Zachowuję się jak ktoś, kim sama gardzę. Eksperymentuje na ludzkich uczuciach, co daje mi niekiedy chorą satysfakcję, której się boję. Popierdoliło mnie bez reszty.
Przepraszam, mój świecie.