Ostatni tydzień, muszę przyznać, minął bardzo pozytywnie. Zdarzyło mi się przenieść me szlachetne dupsko do dwuosobowego pokoju. Żyje się zacnie. Jest ciut więcej prywatności, a i w spokoju da się teraz porozmawiać. Przeżyłam dwa pożary i sprawdzian z fizyki, który nie poszedł mi, tak jak każdy inny. Dziękuję mojej magicznej, kartkowej wiedzy. ;]
Piątkowy koncert Armii przebija wszystkie miłe akcje minionego tygodnia. Dobre towarzystwo, dobra muzyka oraz pamiątki w postaci autografów i pałeczki, którą sama wyżydziłam u perkusisty. ^^ Powrót do domu (mojego drugiego) spędzony na rozmowach pozwalających zapomnieć na chwilę o wszystkim, co złe. To zdecydowanie ciekawsze, aniżeli gdybanie w samotności.
Ostatnie miesiące uświadomiły mi, że z życia trzeba brać więcej i działać. Zamykanie się w kącie i izolowanie się od ludzi nie wnosi w życie nic dobrego. Żałuję tylko, że tak wiele mnie ominęło przez te osiemnaście lat.