Ludzie sa dziwni.
Nadchodzi chwila, w ktorej zdajesz sobie sprawe, ze to juz koniec, naprawde! Nie ma drogi powrotnej. Placzesz nocami, myslac, gdzie popelnilas blad. Liczysz, ile ich popelnilas. Liczysz, ile popelnil ich On. NIE ZLICZYSZ. Kazdy popelnia bledy. Siedzisz i myslisz o tym, ze wszystko, co piekne juz nigdy nie wroci. Starasz sie przypomniec sobie, jak to wszystko sie zaczelo. Zaczelo sie bardzo wczesnie. Pamietasz dzien, godzine... Nie zapisalas tego. Tego nie da sie zapomniec. Moze nie chcesz... Moze bezskutecznie probujesz... Pieknych wspomnien nie da sie wymazac. I w tym momencie masz najbardziej przechlapane. Zdajesz sobie sprawe z tego, ze "chciec, a moc" to dwie rozne bajki.
Wiesz, ze wkrotce sie spotkacie. Wiesz o tym. Twoja sprawa jak to rozegrasz, jakie dobierzesz slowa, co powiesz, o co zapytasz, gdzie, kiedy, o ktorej?????? Tylko po co? Zeby uslyszec cos, co zaboli? A moze zeby zakonczyc to, co nnie powinno sie zaczac?
Z takim bagazem doswiadczen mozesz isc w swiat. Kiedys moze szczesliwa, moze nie bedziesz opowiadac swojej corce o tym, co przezylas. Jakie to szczescie, ze jest wolna. Ze jest szczesliwa. And remind them how lucky they are to be free. Because we are. We're free now... ...finally.
kurwa, kurwa, kurwa mac ....