Work in progress.
Zauważyłem że chyba robię coraz spokojniejszy. Się już wyszalałem w życiu, teraz to już spokojnie jest.
Być z kimś - trudna sprawa. Zauważam że lubię ludzi i to bardzo. Ale jakoś przeraża mnie perspektywa bycia z kimś. To znaczy, jest ktoś, ale lepiej nie próbować, bo nie wyjdzie i ta osoba nie będzie chciala mnie na oczy widzieć. Poczekam sobie, pożyję. Najlepsze rozwiązanie. Bo pomimo że chciałbym chyba z kimś być, to nie zapominajmy że występuje to CHYBA (taka ryba). Po prostu - kilka razy byłem i ostatni raz chyba mnie zniechęcił, mam jakiś uraz do związków. Mogę kogoś lubić, i to bardzo, ale kochać? Chyba nie. Po prostu nie potrafię, i tyle. I niczyja to nie jest wina. Nie umiem kochać. Umiem lubić, doradzać, przytulać, pieprzyć, całować. Ale nie umiem Kochać i Nienawidzieć. I tyle, Panie i niePanie.
Dopisek: przez to że nie umiem kochać, uwierzcie mi, cierpię równie mocno jak wy. Bo bym chciał tak naprawdę. Ale nie potarfię. Zapomniałem już co to znaczy. Kurwa płakać mi się chce. Oddam królestwo za jakieś tabsy. Chcę po prostu zasnać.
Zasnąć i nic więcej. Bo na nic więcej nie zasługuję. Ani na kogokolwiek. Na czyjąkolwiek miłość.