Dochodzę do siebie. Prawie funkcjonuje jak powinnam- na szczęście do końca nie odebrałeś mi podstawowych czynności życiowych.
Niedorzeczne jest jak bardzo dużo straciłam. Nie rozumiem sama siebie, więc dlaczego mam wymagać od innych osób, aby potrafili mnie zoruzmieć. Przeraża mnie to jak każdy na swój sposób mnie odbiera. Powinnam mieć zaakcpetowany jeden schemat swojej osoby, a nie rozrzucona w opiniach szalonej skrajnościi, która potem strategicznie wiruje mi w głowie i pieprzy teraźniejszość na tysiące kawałków niezdatnych do zbudowania w całość. Czy ze mną jest coś nie tak? Czy z Wami? i z błahym podejściem do drugiego człowieka.