Juz ponad dwa miesiace zyje nie slyszac bicia jego serca. Nie kocham go mniej, lecz inaczej. Z kazdym dniem coraz lzejszy jest zapach na jego ubraniach, ledwo go wyczuwam. Jego glos codziennie przez 6 minut chlone i delektuje sie nim. W listach sie zatracam, zapamietuje kazde zdanie, rozkladam na sylaby i pieszcze kazda litere.
//
Chaosu ciag dalszy, chyba juz nigdy sie nie wyspie, ciagle w biegu, wszystko na mojej glowie, caly czas.
3 moje miasta a ja na drodze juz zbyt czesto.
Studia zaczynam (psychlogia i socjologia), prace rzucam i mam plan zeby w koncu odpoczac, ale kazdego dnia nowa misja, nowy problem.
W dodatku jestm chora, jade na gripexach/cholinexach i polopirynie. Chyba zdechne.