Zimbabwe wygrało
Piąteczek przemilutki, miało być spokojnie, miały być drinki, a tu nagle taka niespodzianka. I w ten sposób powstało owe zdjęcie w pokoju przeznaczonym JEDYNIE dla programisty, z roletami noszącymi nazwę ZEBRA. Zaczęło się niewinnie od wina portugalskiego (ehh), skończyłoby sie równie grzecznie, gdyby nie mój pomysł (wiadomo, że moje pomysły o późnej porze nie sa zbyt dobrymi pomysłami). I tak dziś ponownie mój żołądek przeżył poranna katastrofę. I jutro na pewno jedziemy do Wrocławia.
Zauważyłam, że w mojej głowie powstał jakiś dziwaczny, ogromny mętlik. I mimo tego, że nie powinnam, nie mogę, tak nie wypada i generalnie czuję się z tym źle, to i TAK to praktykuję. Przecież wiem doskonale, że to nie ma najmniejszego sensu, NO ALE tak sympatycznie jest sobie pomyśleć. Za rok wiele się zmieni, niech tylko wyjadę z tego maleńkiego miasteczka.
Wyjazd do Krakowa tak bardzo super, JA NADAL KOMBINUJĘ Z TYM POCZATKIEM LISTOPADA <3.