Koniec roku 2010, czas podsumowań.
Zdjęcie wykonane podczas wigilii na stancji ;) Bardzo kulturalnie.
Czas podsumowań i refleksji. 365 dni z życia (czy 366? chyba jednak 365).
Wydarzyło się bardzo dużo i ciężko tu jakoś to umieścić nie pisząc na ten temat 10-stronicowej pracy.
Ukończyłem I rok studiów filologii polskiej, poznałem smak wrześniowych poprawek. I co przygnębiające - podobało mi się ;)
Wakacje bez żadnych wyjazdów, codziennie chociaż te 3, 4 godziny nauki.
Pierwsze wakacje od długiego już czasu, podczas których nie odwiedziłem Mazur. Nie było jak.
Wyprowadziłem się z Bielan, mieszkam obecnie z Dzixem i Sebem na Woli. I jest sympatycznie, choć i to ma swoje wady.
Zrobiłem parę głupot, ale i parę naprawdę fajnych rzeczy podczas tego roku.
Rozpocząłem filmoznawstwo, które jak narazie mi się podoba (nie podoba mi się jedynie fakt, że praca semestralna na za tydzień...)
Ile rozmów wieczornych z najróżniejszymi ludźmi. Cieszy mnie fakt, że często te rozmowy były naprawdę mądre, np. z bratem ciotecznym w Warszawie o erze punk-rocka, o której okazało się, że ja nie wiem prawie nic, a on aż za dużo.
Ile opróżnionych butelek (chyba za dużo).
Ile filmów obejrzanych.
Ile książek przeczytanych.
Nowych doświadczeń, kopów w dupe, ale na szczęście i wniosków.
20 lat. A już w marcu 21. Będę mógł się hajtać heh. Ostatnio to bardzo modne.
Ilekroć spotka się znajomych, których dawno się nie widziało to albo się hajtnęli, albo dziecko w drodze. Albo już mają.
Czy to już czas, żeby dorastać? Do poważnych decyzji, odpowiedzialności?
Wielu już w to poszło, ja póki co stoję. I zastanawiam się. Niczym Mickiewicz.
A nie, on siedział i zastanawiał się.
I oczywiście dziękuję Wam wszystkim za to, że byliście ze mną kolejny rok. Wszystkim. Nawet tym, z którymi w tym roku zamieniłem 2, 3 zdania. Bądźcie ze mną nadal ;) Szczęśliwego Nowego Roku dla Was wszystkich, kochani !
No, podsumowałem rok. Święty? Teraz Twoja kolej!