Lubię robić tutaj noworoczne wpisy.
2016 :) Miał swoje mocne i słabe strony. Nie będę pisała jak się zmieniłam, co przeżyłam, ilu wspaniałych ludzi poznałam, bo o tym wspominałam nie raz i nie dwa więc bez sensu się powtarzać. Wspominając ubiegły rok nie umiem się nie uśmiechnąć i tym chyba sama sobie potrafię najbardziej udowodnić, że był to bardzo udany rok.
Świat stał się dla mnie podejrzanie mały i zrozumiałam, że jedyne co nas ogranicza to nasza wyobraźnia, że nie jestem drzewem i skoro chce się ruszyć to po prostu powinnam to zrobić, bo nie mam do stracenia zupełnie nic a zyskać mogę wiele. Jeśli Twoje marzenia Cię nie przerażają być może nie są wystarczająco duże :) Jest tyle okazji, wystraczy tlyko się rozejrzeć i po nie sięgnąć. Idąc tym tropem mam plan działania na najbliższe 3 lata, pierwszy krok za mną, a już w lutym okaże się, czy plan pójdzie zgodnie z moimi oczekiwaniami, czy będę musiała go nieco zmodyfikować. Proszę więc trzymać kciuki i mieć nadzieję, że kolejny noworoczny post będę pisała z pólkuli południowej :D
Zawsze moje postanowienia noworoczne wyglądały w stylu:
- schudnąć
- zapuścic włosy
- chodzić na siłownie
Jakby to miało sprawić, że będę szczęśliwa. W tym roku moje postanowienia noworoczne to raczej lista krajów i ludzi do zobaczenia. Tak więc moje postanowienio-marzenia:
- wyprowadzka do Szwajcarii ( to już w sumie mogę odhaczyć jako zrobione :D)
- wiza do Nowej Zelandii
- Włochy, Francja, Niemcy, Hiszpania, Dubaj (?)
- nauka francuskiego/niemieckiego , a może obydwu :D
- Annie, Trish, Katrine, Farrah, Jordan. A zwłaszcza dwie pierwsze Panie, jak ich nie zobaczę w tym roku to będzie mi bardzo smutno, ale wiem że zobacze.
- powrót do Long Beach, chociaż na tydzień. Tutaj niestety muszę postawić BARDZO duży znak zapytania.
- no dobra ciągle chcę, żeby moje włosy wyglądały lepiej i ciągle chce mieć motywacje do siłowni :D