Skiba, Dita i Kasia... to właśnie za nimi najbardziej będę tęsknić po studiach, które powoli dobiegają końca. Ostatnie dwa tygodnie, więc czeka mnie trochę pracy, ale później już będzie tylko lepiej, przynajmniej taką mam nadzieję. I szczerze mówiąc jeszcze nie bardzo w to wierzę.
Nie umiem się bronić przed wspomnieniami, cały czas wracają i mnie rozwalają powoli na kawałeczki... Cały czas liczyłam na to, że zakończenie studiów będzie symbolem rozpoczęcia nowego etapu, tak bardzo na to czekałam... Ale im bliżej tego, tym bardziej się tego boję i jestem coraz bardziej rozczarowana. Może jestem typem kobiety, której się nie dogodzi? Albo której oczekiwaniom nikt nie umie sprostać? Czy ja aż tak wiele wymagam? Muszę wrócić do stylu bycia sprzed dwóch lat i niczego od nikogo nie oczekiwać. Tak będzie najlepiej.