Dzień dobry, jestem Maja Śmieszka ;) Ciocia robi mi zdjęcie, to stroję do niej minki, hehe.
A teraz trochę z innej beczki... "coś jest, a później tego nie ma". Tak, to prawda. Tą małą Ptyśką opiekowałam się przez 11 miesięcy, no ale niestety przychodzi taki okres, że czas najwyższy się pożegnać. Mimo, że nie zawsze się tego chce...
________________________________________________________________________________
20-08-2011r.
Wczoraj byłam w odwiedzinach u Majuśki. Odkąd ostatni raz się widziałyśmy urosły jej włosy i ona sama, hehe. Mogłam jej zrobić dwie kitki i wyglądała przesłodko.
Z racji, że za kilkanaście dni ma urodziny, dostała ode mnie prezent. Oczywiście kinder niespodzianka zrobiła o wiele większą furrorę, niż druga część, no ale w końcu to tylko dziecko :)
Spedziłam z nią trochę czasu, pooglądaliśmy zdjęcia z wakacji z jej rodzicami i porozmawialiśmy sobie tak o wszystkim. Ogólnie bardzo pozytywnie spędzone popołudnie. Kiedy od nich wyszłam, w serduszku zrobiło mi się jakoś tak... smutno.
D ziś byliśmy na Starym Rynku z Krzysiem, bo umówiliśmy się ze znajomymi. Po drodze spotkaliśmy kogo? Majkę z bratem i rodzicami. Mała wskoczyła mi na ręcę i tak mocno mnie przytuliła. Ehhh, pożegnaliśmy się i gdy tylko odeszliśmy na niewielką odległość-ja się rozkleiłam. Poczułam się tak, jakby ktoś mi zabrał cząstkę mnie :( Nie zawsze zmiana pracy wychodzi na dobre. Zrozumiałam, że zawsze będzie mi czegoś brakowało. Ale z drugiej strony? Cieszę się, że to wszystko rozegrało się w tym roku. -Dlaczego? -Dlatego, że w przyszłym roku było by mi tysiąc razy gorzej. Cieszę się, że cały czas mam z nimi kontakt i mam nadzieję, że będzie tak nadal :)
"Przeszłość w sobie noś, z przyszłością żyj"
Aha... Niczego bym nie zmieniła! :)