Gdy odjechales czemu nie powiedziales ze nic wspolnego juz ze soba nie mamy?
Czemu poprostu nie zostawiles? Nie skrzywdziles?
Odchodzac czemu nie uderzyles z calej sily?
Czemu nie moge myslec ze jestes skonczonym draniem?
Moze byloby latwiej...zyc bez nadziei...