i poprzednia niedziela zbila mnie po raz kolejny z mojego juz prawie poukladanego myslenia.
wszytsko sobie juz ulozylam, wytlumaczylam, ale oczywiscie byla piekna pogoda, cala nasza paczka zebrala sie w parku, zreszta sama nakrecilam te spotkanie i dokladnie o tej porze to stalam juz w parku z nimi wszystkimi , śmielismy sie rozmawialismy bylo dobrze, a nawet bardzo, cudowna pogoda, cudowni ludzie... nawet raz nie pomyslamam o nim ,,, minely dwie godziny az w koncu Michal krzyknal "Denis" i juz czulam ze trace grunt pod nogami, ze juz wiem ze to on idzie, ze w mojej glowie wszytsko sie przestawia, ale postanowilam ze bede twarda, nie dam sie ... i udawalo sie do czasu kiedy wszyscy zaczeli sie rozchodzic, towarzystwo zaczelo sie wykruszac zostawalo nas coraz mniej i mniej, no i w koncu zostalam tylko ja Denis i sasiad, chcialm isc do domu, wiedzialam ze to sie zle skonczy, ale oczywiscie nie najpierw sasiad mnie trzymal a pozniej on! poslzismy do kolegi pod blok, dobra fajnie , pomijajac fakt ze pod czas drogi caly czas albo lapal mnie za reke, albo znowu cos i jak by nie patrzyl na to ze nie jestesmy sami , no ale ok pozniej na piwo, wkurwilam sie chcialam isc do domu i oczywiscie kto mnie zatrzymal on ;/ super juz wtedy wiedzialm ze teraz to juz po mnie, bylo mi tak cholernie dobrze, kiedy szlismy razem, on nawet na chwile nie puscil mojej reki ciagle sie przytulal.... i nie obchodzilo go to ze widzieli nas moi rodzice albo ze ktokolwiek moze nas zobavcczyc. no i bylo by fajnie gdybym ja jak zwykle nie odpierdolila akcji.. wrocilam do domu i oczywiscie podpita napisalam mu sms no i juz teraz moge byc z siebie zadwowolona napewno juz nie napisze !\
jestem skonczona kretynka naprawde.
do widzenia
tesknie za Toba ;(((((