siemka...
tak cholernie się boję o Dianę...bo widzę że jest chora, a nie mogę jej pomóc...dopiero jutro do weterynarza pojedziemy...mówią że historia lubi się powtarzać..oby nie w tym przypadku...
dziś znów czułam ten straszny ból w klatce...znowu nie mogłam oddychać i pomyśleć że wszystko przez głupią świadomość że jadę tylko do tego domu...w to jedno miejsce w którym tak dawno nie byłam..
chyba jedyną pozytywną rzeczą z dzisiejszego dnia jest wizyta u Laury...kurde sama nie pamiętak kiegy ostatnio tyle się uśmiechałam..
ale za to jakąś godzinę temu nadrobiłam...znowu chciało mi się ryczeć...a tak trudno było się powstrzymać..nawet nie umiem określić dlaczego chciałam płakać...to było tak po prostu...oczy zaczęły piec i...niby nie było odwrotu...ale mam swój mały sukces powstrzymałam się...
...