siemka.
właśnie dotarło do
mnie że tata w tak
wielu sprawach
miał racje..mimo że
to co mówił w
tamtych chwilach strasznie
bolało..teraz wiem że miał
racje..że się nie
mylił..tylko dlaczego
książka musiała
pomóc mi to
zrozumieć?
coraz jaśniej to wszystko widzę..
i coraz trudniej jest
wstawać przez to z
łóżka każdego dnia..
chyba wolałabym
tego wszystkiego
nie zrozumieć...
przecież ta wiedza
do niczego mi się
nie przyda...tylko
kieruje mnie coraz
bliżej tej jednej
myśli..
ale chyba jestem
wdzięczna tacie że
to wszystko mi
powiedział..
bo w końcu gdyby
on tego nie powiedział
to nie zrobiłby tego
nikt, a ja
nie zrozumiałabym
tego wszystkiego..
albo dotarłoby to
do mnie jak było by
już za późno..ale czy
już nie jest za późno?
nie wiem..i tego
narazie nie chcę
wiedzieć..
dlaczego kurwa w tego
jebanego sylwestra
musiałam być z rodzicami?
czemu mnie samej w domu nie zostawili?
byłoby już po problemie..
i było by tak ładnie
mieliby święty spokój..
nie musieliby mieć takiej
córki której nie chcieli..
która im tylko wstydu przynosi
i nigdy nie zadowoli..
zawsze będzie ich największą
porażką..
chyba wolałabym się w ogóle nie urodzić..bo żyć jest tak cholernie trudno, a zabić się jeszcze trudniej..
P.S. jeżeli to przeczytałeś/aś to wiedz że cię podziwiam..