Dziś miało być tak pięknie i śmiechowo, ale pogoda popsuła plany eh... głupia pogoda. Ale trudno mówi się peszek!. Cały dzień się nudziałam do godziny 17.00. Bo przyjechał mój kochany braciszek, którego dawno nie widziałam :*. Pobawiłam się troszkę z bratankiem :* to dziecko jest boskie <3. Potem o 19.30 pojechaliśmy do baszty, wbiliśmy na jakąś impreskę :D Do domku wróciłam o 22.00. Jestem najedzona, zmęczona, i teraz marzy mi się ciepłe łóżeczko, i nynki <3. Jutro jeszcze czeka mnie imprezka i ognisko klasowe :* jakoś trzeba to ogarnąć. Ale pytanie jak? ;>