takie se oto moje.
Humor mam zwalony od czwartku i coś czuje ze dzisiaj sie zawli na maxa:/
Przyjeżdza mój i to chyba będzie koniec dzisiaj mojego otóż jakże długiego związku(2 miesiące):/
Jeśc mi sie nie chce nic.
Skomplikowane to jest jak chuj.
Mialam wczoraj w ręce płyte Humaniod ale nie miałam czaskich pieniędzy i nie wziałem,
szkal by to trafił, w przeliczeniu to 72 złote, angielska wersje^^
edit:
ha i co kurwa, jestem wolna, znaczy on nie zerwał definitywnie, ale stwierdził ze
nie wie co czuje i musi jeszcze sam pobyć, sie wyszaleś, nie chce sie z nikim teraz spotykać
to po co mi mówił ze chce sie ustatkować, powiedziałam mu to wczoraj a ten, ze
chyba nie dorósł jeszcze do tego. Nie wie co czuje mówł i że jakby mu przeszło to sie odezwie
ale jak będe miała kogoś to nie będzie przeszkadzał i moze potem żałować.
Zajebiście mi zależalo na nim, ryczałam jak głupia. Złamał mi serce i on o tym wie, jako pierwszy chłopak
w którym sie zakochałam, fajnie co nie. Czuje sie źle na duszy i na ciele, na ciele dlatego ze
sie troche upiłam po tym wydarzeniu hehe. Gdyby chciał wrócić a ja będe sama to pewnie
będe z nim ale to nie będzie to samo już. Zobaczymy co czas pokaze. Serce mi wciąż krwawi:(
Jak nazie nie che mieć nikogo, boje sie znowu tego bólu:(