Dziwym trafem połowa moich spraw się rozwiązała sama. Podejrzane i dziwne. Niestety druga
połowa moich zmartwień, życia i uczuć zniknęła bezpowrotnie. A lubiłam to. Mimo tego,
że musiałam ciągle się zastanawiać i być zazdrosna o wszystko, bo sam dawał
powody. Po ponad roku ludzie nie potrafią bez siebie żyć, przynajmniej ja nie
mogę. To, że to wszystko wyszło na jaw, skończyło
się, podejrzenia się zmaterializowały, a pozostała pustka, której nie potrafię
niczym zapełnić nie zdenerwowała mnie zbytnio.
Po prostu było mi smutno.
Zostały jeszcze pytania bez odpowiedzi,
wyzwiska unoszące się w powietrzu, atakujące każdej bezsennej nocy,
zdjęcia i prawda, której
nikt nie chce poznać, bo ma swoją przesyconą złością wersję,
zupełnie sprzeczną
z tym, co było naprawdę.