***
Siedziałam przy stole w kuchni , wciąż cała się trzęsłam . Do tej pory zdawać by się mogło że najstarszy to największe nasze zmartwienie , teraz wszystko sie zmieni a ja polegnę , na świat zstąpi chaos , panika i udręka i inne zło ... większe niż do tej pory .
- Wszystko w porządku ? - Gabryjel i Drake zapytali jednocześnie mierząc się na wzajem wzrokiem który uśmierca .
- Tak okay a wy ? - skrzywiłam usta w grymasie bo spodziewałam się wybuchu złości z ich strony .
- Kochana powinnaś się cieszyć masz za sobą dwóch przystojniaków , będą walczyć o ciebie - zołza jak zwykle w najmniej pożądanym momencie znalazła sie w kuchni i z zadowoleniem usiadła na kolana Dominica który z zainteresowaniem przyglądał się całej scenie .
Archanioł uśmiechał się pogodnie ale czułam że to tylko przykrywka no bo kto by się cieszył ze musi dzielić się dziewczyną ... yhm znaczy nie musi ale ... o Boze co ja mam z nimi zrobić .
- Nie wiem ale zrób to szybciej - głosik w mojej głowie rozbrzmiał dziecięcym śmiechem .
- Mój cherubinku ! Jak to ? jesteś tutaj ? - nie mogłam w to uwierzyć że Mike jest ze mną nawet teraz przecież był pod opieką Najstarszego i nie powinien .
- Chamuel ? - bałam usłyszeć się co odpowie .
- Zniknął - tak po prostu ? to nie jest normalne .
- Ale wróci - odparłam - muszę kończyć bo mamy zjazd rodzinny - chciałam żeby wyczuł w moim glosie sarkazm .
- Rozumiem ale będę tutaj pomogę ci sobie przypomnieć niektóre fakty z Twojego życia które powinny ujrzeć światło dzienne .
- Wspaniale - burknęłam , jeszcze tylko mi brakowało żeby mnie uznali za wariatkę która odpływa myślami lub gada do siebie .
- Kiedy leżałaś tak nieprzytomna gadałaś coś o zegarze dusz - Drake przysunął sobie krzesło do stołu ja przyglądałam się z nieukrywanym zainteresowaniem Ariel która wbiła palce w ramie chłopaka który aż syknął z bólu .
- Nie zmienie się - warknęła a ja usmiechnęłam się usatysfakcjonowana że coś wywołuję u niej wsciekłość , chociaż czekalałam na efektowną zmianę tęczówek na czarne .
- Tak mam zegar dusz - i tak juz więdzą - pamiętaj że nie możesz im ufac w 100 % - znowu głos malucha rozbrzmiał pod czaszką .
- ej chłopaki na zewnątrz dzieję się coś dziwnego - Malcolm opuścił zasłonkę w kuchennym oknie .
Do naszych uszu dobiegły dwa westchenienia jedno pochodzące od demonicy a drugie od archanioła , byli zmartwieni .
- co jest ? - Drake podszedł do okna i odsunąl ponownie materiał - mgła ...
- To nie mgła , tylko opary siarki i prześwity dusz i duchów , musimy się z tąd wynieść - znowu westchnie , dobro i zło wstali i wyszli z kuchni a my siedzieliśmy nic kompletnie nie rozumiejąc .
- Zabierzcie najważniejsze rzeczy , Malcolm weź jepa przyda się - Gabryjel wychylił głowę zza framugi drzwi na co wszyscy podnieśliśmy się z miejsc i ruszyliśmy sie spakować .
- Gdzie pójdziemy ?- wkładałam właśnie ręcznik do torby która już prawie była zapełniona .
- Do domu ojca Drake`a - wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy ze zdziwieniem na chłopaka który siedział wygodnie rozwalony na fotelu i bawił sie kluczykami od swojego samochodu , znieruchomiał na te slowa .
- Myślicie ż tam będzie bezpiecznie ? - prychnąl i powrócił do poprzedniej czynności .
- Na ziemi mamy 8 domów takich jak Twój , wszystkie oznaczone specjalnymi znakami .
- Nie wygłupiaj się a jakie to znaki ?
- w glownym holu na posadzce masz olbrzymią głowę węża utworzoną z pęknięć i szczelin marmuru jak byś obejrzał to z góry to byś zauważył , klamki i niektóre przedmioty w domu są oznakowane w ten sam sposób , jest jeszcze kilka innych symboli których zwykły śmiertelnik nie zauważy .
- Ale w jego domu jest strasznie nie przyjemnie - wymknęło mi się przez przyadek na co mój chyba chłopak zmiażdżył mnie wzrokiem .
- Zasługa kamieni które chronią dom przed ludźmi ze złymi zamiarami a co najważniejsze żadne zjawiska nad naturalne nie mają prawa się tam dostać
- czyli demony , zjawy , duchy i Chamuel tam nie wejdą ?
- Ale mój ojciec ... znaczy Najstarszy tam wszedł - Drake podniósł się ze swojego miejsca i wyrwał mi torbę z rąk i skierował się do wyjścia.
- To jego symbole , i jego dom ale nie zmieni jego przeznaczenia , dom jest otoczony świętmy archanielskimi kręgami i wędrującymi kamieniami z Doliny Śmierci bedziemy tam bezpieczni.
- Ja nic wam nie chce mówić ale trzeba sprawdzić co z bramą na cmentarzu przy kościele brata Jeremiela - tylko Gabe nie był zaskoczony .
- Jaka brama ?
- O czym ty mówisz ?
Eh jeszcze wiele zostało do wyjaśnienia , obróciłam się bez słowa i ruszyłam za Drake`em a reszta za nami każdy taszczył jakiś sprzęt łącznie z zapasami żywności...
- Po co ci ten ALKOHOL ? - Malcolm stał załadowany w skrzynkę z winem .
- Na rozluźnienie - chlopak usmiechnął się drwiąco - ewentualnie przekupię nim stato duchów albo innych upiorów - minął nas i ruszył do jepa bez wachania otworzył bagażnik i wrzucił ``prowiant``
- Dobrze że jego to bawi - każde z nas westchnęło i i poszlismy w jego slady .
Oczywiscie nie obyło się bez problemu czy mam jechać z Drake`em czy z Gabryjelem , zaczynam mieć ich dosyć. Każdy stanął przy swoim samochodzie i głupio na mnie patrzył wybrałam Malcolma myślałam ze mnie zjedzą i wyplują za to ale wydalo mi się to najlepszym jak na ten moment rozwiązaniem przeciez i tak mamy dużo innych problemów .
- Pojadę z przodu mam lampty na dachu - powiadomił resztę , Dominic z Ariel zapakowali się do samochodu Drake`a a mi było przykro że Gabe musi być sam w końcu wsiedliśmy , zaczęło się robić coraz bardziej szarawo .
- Niezłe bagno mamy - chłopak zacisnął dłonie na kierownicy i skręcił w lewo , widoczność na 100 stóp i w dodatku ciemno się robi .
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo - jechaliśmy w milczeniu , ostrożnie pokonując kolejne mile .
- O Boże zaraz puszczę pawia , zatrzymaj się !!! - krzyknęłam , zobaczyłam na ulicy masę flaków jakiegoś roztrzaskanego zwierzęcia , mój żołądek nie znosi takich atrakcji , na szczęście Malcolm zahamował w porę na to abym nie zabrudziła mu jego ukochnego samochodu, wyskoczyłam i popędziłam w krzewy rosnące na poboczu i zwymiotowalam całą treścią jaką dzisiaj zjadłam .
- Wszystko w porządku ? - Drake dopadł do mnie pierwszy
- Tak tylko to zwierzę - wskazałam dłonią na asfalt przed nami .
- Już dobrze skarbie , pojedziesz ze mną - objął mnie i poprowadził do swojego samochodu a ja nawet nie miałam siły zaprotestować .
- Ty woda - Gabe podał mi przezz opuszczoną szybę butelkę z płynem za co byłam mu bardzo wdzięczna .
- Okey nic się nie dzieje ruszajmy zanim przyjdzie noc i nie chce was martwić ale coraz bardziej śmierdzi ta mgla .
- To nie mgła ... - archanioł zatrzasnął drzwi swojego auta i odpalił je , serce mi sie kroiło na samą myśl że wszystko się tak potoczyło .
Zamknęłam oczy z nadzieją że już nie będę narażona na takie atrakcje .
Całkowity brak weny ... przepraszam :/