Hej dziewczyny na jutro naszykowałam specjalną część na którą pewnie czekała większość z was :d mam nadzieję że ta i jutrzejsza notka się spodoba :P Piszcie w komentarzach :d pozdrawiam :***
***
- To było co najmniej dziwne - szepnęłam i oparłam się o drzwi wejściowe .
- To JEST dziwne bo on wciąz tam dynda - Malcolm zmarszczył brwi i zasłonił szczelniej okno kuchenne wychodzące na frontową część trawnika.
Chciałam sie odezwać ale muzyka z telefonu przerwała mi , na ekranie pojawił się napis Drake a ja wzięłam głęboki oddech i wcisnęłam słuchawkę łączenia .
- Masz coś mojego - lodowaty ton głosu sprawił że zamarłam w miejscu patrzyłam z przerażeniem na chłopaka który wzrokiem pytał z kim gadam.
- Nie sądzę żeby to było twoje - odparłam ostrożnie nie chcę go denerwowac bo Chamuel jest nieobliczalny .
- Jest kochanie - wzdrygnęłam sie na to słowo ale dzielnie odpierałam atak najstarszego.
- Słuchaj Chamuelu ja nie oddam ci zegara dusz , mamy umowę między sobą ale ona dotyczyła tylko i wyłącznie odwalania brudnej roboty dla tych anielskich dupków nie było mowy o gażdzecie jakim jest zegar.
- Aj Tylor czy ty się nie nauczyłaś jeszcze że ze mną sie nie zadziera ? - po drugiej stronie rozległ się okropnie brzmiący rechot , dosłownie brzmiał jak śmiejąca sie żaba.
- Nie zadziera i w dodatku nie należy ci ufać - fuknęłam zła.
- Wkrótce osoba którą kochasz coś straci a tobie pozostanie poczucie winny - archanioł zakończył rozmowe co zasygnalizował sygnał kończący połączenie a ja poczułam kamienie w żołądku.
Upuściłam telefon na blat stołu i oniemiała siedziałam z szeroko otwartymi oczami . Chyba czas nadszedł .
Podniosłam urządzenie jeszcze raz i wybrałam nowe połączenie pod czujnym okiem Malcolma.
- Dominic jesteś potrzebny , przyjedź SAM do Malcolma na 60 Percy Street - powiedziałam to jednym tchem i rozłączyłam się nie dając mu szansy na odpowiedź.
Wybrałam następny numer ... numer Drake`a modląc się w duchu aby nie odebrał jego ojciec.
- Ty ? - usłyszałam zmartwiony głos , wcześniej był wściekły .
- Przyjedź do Malcolma - znowu się rozłączyłam .
-Malcolm będziemy mieć gości - chlopak stał zamurowany pod ścianą koło okna - no nie patrz tak czas zmienić swoje życie i bratać się z innymi ludźmi .
- No przecież przyjaźnię się z Tobą - na jego ustach zagościł głupkowaty uśmiech.
- Jeden człowiek tłumu nie robi - odparłam poważnie i ruszyłam do salonu ,bo czas przygotować się na nadchodzące ciężkie czasy . Chamuel już się nie bawi ...
- Co ty wyprawiasz ??? - Gabe złapał mnie za łokieć i wciągnął do pokoju .
- Sama nie dam rady! A oni są Nefilimskimi Herosami! Ty też mi nie pomagasz ! Tylko latasz ode mnie do nieba i z nieba do mnie i tak w kółko !
- Kim oni SĄ ?! - warknął i puścił mnie . O matko o matko wygadałam się o matko .
- Gabryjelu proszę nie zepsuj tego raz już mnie zdradziłeś pamiętasz ?! - chłopak stał oparty o ścianę w oczach jego widziałam gniewne błyski i bałam się że zrobi coś głupiego a ja nie moglam go zatrzymać bo nie miałam żadnej mocy .
-Tylor czy ty wiesz że plączesz się w bardzo poważne sprawy - powiedział i opadł na łóżko jakby był zmeczony wiecznością co wcale mi się nie spodobalo , nie u Gabryjela , on zawsze jest silny i twardy .
- Nie moja wina - miałam nadzieję że mój wzrok jest wystarczająco oskarżycielski kiedy na niego ponownie spojrzałam .
- Możesz starcic wiele Ty - szepnął cicho i ukrył twarz w dłoniach , teraz zauważyłam ... Gabe nie był Gabe`em nie że w sensie że był to ktoś inny tylko to NIE JEST GABE ... dawny Gabe .
Jego blond włosy były ciemniejsze niż zwykle , gdy podniósł na mnie wzrok jego oczy nie były cudownie błękitne ale szare , dłonie nie były czyste i gładkie i był blady nie jak on .
- Chodź ze mną ! - widziałam łzy w jego oczach i wiedziałam że coś strasznego go trapi i nie powie mi bo uznaje że nie dam rady znieść tego ... cały archanioł Gabryjel.
Podniósł się ociężały z łózka i ruszył za mną .
- Co to ? - niepewnie przekroczył próg pomieszczenia .
- Łazienka Gabe ... łazienka - uśmiechnąłam się delikatnie i ujęłam jego twarz w dłonie .
- Wszystko będzie dobrze i sobie ze wszystkim poradzimy ale mnie więcej nie zdradź bo kolejny raz ci nie wybaczę .
- Nie zdradzę - odparł cicho ale wyraźnie usłyszałam moc w jego słowach , popatrzyłam w te jego smutne oczy i nie mogłam się powstrzymać musiałam go pocałować .
Czułam w ustach jego łzy zero posmaku mięty jak zawsze , działo się z nim coś , coś złego ale teraz zatapiałam się mocniej w jego pocałunkach które były leniwe i powolne jakby chciał coś opóźnić .
Zdjęłam jego przybrudzoną CZARNĄ koszulkę z krótkim rękawkiem i przymknęłam oczy na widok jego ciała , wyglądało na umęczone i nie pielęgnowane , oderwałam się od niego a on ukrył twarz w dłoniach znowu .
- Gabe co się z Tobą dzieje prosze ... powiedz - wiedziałam ze nie powie ale musiałam próbować .
Archanioł spojrzał na mnie ze strachem a ja zmrużyłam czy i zdjęłam białą koszulkę na ramiączkach , patrzyłam na jego reakcje , źrenice się rozszerzyły a jego klatka zaczęla się unosic i opadać dwa razy szybciej , wiedziałam że mnie pożąda i zamierzałam to wykorzystać ... teraz. Odpięłam stanik i w ślad za bluzką znalazł się na podłodze .
- Tylor ?! - usłyszałam wołanie Malcolma z korytarza .
- Jestem w łazience , wezmę kąpiel ! - odkrzyknęłam i sięgnąłam z zamiarem odkręcenia kurka z ciepłą wodą , para wypełniła pomieszczenie otulając nas ciepłym szalem.
Gabe stał i patrzył mi prosto w twarz z jego wyrazu nie mogłam nic wyczytać tylko oczy go zdradzały . Odpięłam prowokacyjnie jego pasek i guziki ,spodnie zsunęły się gładko . Chłopak zmrużył oczy i delikatnie dotknął moich włosów , przeniósł je na plecy zgarniając mi kosmyki z twarzy a ja go wepchnęłam pod prysznic kiedy pozbyłam się resztek naszej garderoby . Nie mogłam się pohamować i spojrzałam w dół na jego członek który muskał lekko moje podbrzusze . Zarumieniłam się czułam to wkurzające ciepło na policzkach .
Chciałam się z nim wreszcie kochać ... tak bardzo go pragnę ...