***
Gabryjel ...
Oparłem się plecami o zimną ścianę i oddychałem głęboko chcąc się uspokoić .
Zacisnąłem powieki , słyszałem szloch Tylor za ścianą , dobiegał do moich uszu ze zdwojoną mocą .
- Gdybyś tylko wiedziała Ty - wyszeptałem , musiałem się natychmiast z tąd wynieść jak najdalej , nie na niebiańska plaże ale jeszcze gdzieś ...
Gdy otworzyłem oczy stałem po środku cmentarza , teraz w nocy dla normalnego człowieka był by dosyć przerażającym miejscem ale ja widziałem światło duchów które się tu błąkały bez celu ... nie ukrywam dosyć podenerwowane ... dziwne.
- Widziałeś moich rodziców ? - mały chłopiec na oko 5 letni w brązowych spodenkach na szelkach ciągnął mnie za spodnie , spojrzałem w dół na jego zapłakanął buzię .
- Cześć mały - uśmiechnąłem się do niego uspokajająco jak zawsze podziałało , chłopiec przestał chlipać i podał mi malutką rączkę a ja musiałem się lekko pochylić żeby go za nią złapać - jak masz na imię ?
- Derek - odparł chłopiec zmieszany - czy ty jesteś aniołkiem ?
- Tak - uśmiechnąłem się kiedy na jego buźka się rozpogodziła.
- Pomożesz mi znaleść rodziców ?
- Pomogę - wiedziałem gdzie byli bo bardzooo dawno Michal zabrał ich na drugą stronę .
Ruszyłem przed siebie przyglądając sie z uwagą na nietypowe zachowania duchów ... w ogóle było ich tu za dużo !
- Co się tu dzieje ? - zatrzymałem się przy młodej kobiecie w różowej sukni balowej , miętosiła w rękach maskę tego samego koloru co suknia i wpatrywała się wręcz z przerażeniem w miejsce pomiedzy dwoma wielkimi dębami gdzie były bramy do poczekalani.
- Nie możemy wejść - wyszeptała przerażona i spojrzała w moje oczy z niepokojem - nie chce tu zostać .
- Nie zostaniesz - gdyby moje serce biło to by zamarło po dwóch stronach bram stały dwa trójgłowe piekielne psy broniąc dostępu duchom.
- Co do diaska ! - warknąłem a kilka duchów spojrzało na mnie wymownie .
- Przepraszam - poczułem znowu jak mój mały towarzysz ciągnie mnie za dłoń .
- Wszystko będzie dobrze -chłopiec pokręcił głową i wskazał palcem w prawą stronę gdzie był jeszcze jeden dąb ale zupełnie obumarły , nic dziwnego Chamuel się o niego opierał i drwiąco się uśmiechał.
- W co ty grasz ?
- Twoja ukochana zabrała mi zegar dusz - mimo odległości słyszałem go doskonale .
- Nie zostawiaj mnie samego nie mogę znaleść rodziców - Derek nie chciał puścić mojej dłoni więc pociągnąłem go za sobą wiedząc że ryzykuję jego duszę podchodząc do anioła który niszczył wszelkie dobro w świecie i nawet przyroda cierpiała nie tylko ludzie , aniołowie czy też duchy.
- Nic mi o tym nie wiadomo - spojrzałem na niego groźnie na wzmiankę o Ty jak zawsze kiedy słyszałem coś na jej temat od tego archanielskiego judasza.
- Oj zabrała i lepiej pospiesz się z dotrzymaniem umowy - jego śmiech odbił się echem w mojej głowie 100 razy bardziej niż to bylo konieczne , cały najstarszy lubił być efektowny.
- Odwołaj psy - warknąłem .
- Ani mi się śni - wyciągnął z pochwy archanielski miecz i teatralnie zaczął sięnią nim bawić.
- Oni ukończyli życie i nie mają celu , jeżeli dłużej tu zostaną piekło się nimi zainteresuje - czułem jak narasta we mnie wsciekłość.
- Dotrzymaj umowy a zabiorę bestie - Chamuel zniknął a ja stałem tam pośród lamenów duchów które patrzyły na mnie z wielkim przerażeniem ...
Tylor...
Siedziałam na shodach ogrzana porannym słońcem i zadowolona choć czułam frustracje na Gabe`a. Telefon rozdzwonił się chyba setny raz.
- Drake - szepnęłam do słuchawki
- Zartujesz sobie ze mnie ? - warknął w odpowiedzi - Spędzamy razem pierwszą upojną noc a na drugi dzień ty się zmywasz bez słowa , ojciec jest wkurzony na maksa , nie wiem co się stało ale wyzywa cię od złodziejek ... lepiej żebyś miała wyjaśnienie .
- Drake przepraszam , ja nie mogłam tam zostać ...
- BO?! - szukałam jakiegoś sensownego powodu , nie chciałam mówić prawdy , jeszcze nie teraz i nie w taki sposób.
- Twój ojciec mnie przeraża - tylko to mi przyszło do głowy ale on chyba uwierzył w sumie to prawda Najstarszy przeraża wszystkich a najgorsze że nie mamy pojęcia na temat żadnego z jego niecnych planów .
- Tylor - chłopak wypuścił powietrze z płuc - wróć do domu , ja się nim zajmę .
- Już nie - bawiłam się nerwowo sznurówką mojego trampka , ból brzucha dał o sobie znać , zdenerwowałam się bo nie wiedziałam co usłyszę teraz.
- Co już nie ?!
- Ja już nie mogę tam wrócić - bezwiednie scisnęłam w dłoni skradziony zegar dusz i rozłączyłam się .
Nie zadzwonił . Telefon milczał jak zaklęty a ja miałam cichą nadzieję że Drake się kiedyś jeszcze do mnie odezwie .
Podskoczyłam na dźwięk skrzypiących drzwi za moimi plecami .
- Ty coś ty taka nerwowa ? - Malcolm podał mi kubek kakao a ja przyjęłam z wdzięcznością .
- Przepraszam za wczoraj , jestem jakaś wykończona - nie patrzyłam na niego tylko utkwiłam wzrok w duchu który stał na skraju trawnika i obserwował mnie .
- Boże - szepnęłam i szturchnęłam Malcolma w ramię ale chyba niepotrzebnie bo on już patrzył w to samo miejsce.
- Co on tu robi ??? Przecież przejście jest gdzieś na cmentarzu , on nie może tu być .
- Chyba może Malcolm - wstałam powoli i wycofałam się do domu a chłopak poszedł moim śladem , do końca dnia duch nie znikał , pozostał w tym samym miejscu i robił ciągle to samo ... gapił się.