I co mam napisać.. Że nie tak to sobie wyobrażałam.. Że chciałabym poczuć się 'kimś'.. Że w gruncie rzeczy nie pragnę aż tak wiele.. Chociaż może to jest zbyt dużo mimo wszystko.. A może mam po prostu zły dzień, albo kilka.. Być może moje wyobrażenie o życiu jest zbyt bajkowe, zbyt idealistyzne. Oczywiście nie zdaża się, że życie przebiega bez żadnych zgrzytów, ale mimo wszystko można być szczęśliwym przecież. Myślę, że jeśli chce się coś stworzyć razem, to każdy musi dać coś z siebie.. Zresztą, nie dać, a raczej dawać wciąż coś z siebie, nieustannie. Zawsze należy się starać i dbać o to, co się ma i co się wypracowało. Nic nie trwa wiecznie. I nawet jeśli mówi się, że miłość trwa wiecznie, to napewno nie jest to do końca prawda. O miłość trzeba dbać, zabiegać, starać się, trzeba ją pielęgnować. Nie wystarczą same słowa.
Niby każdy o tym wie. Wiem ja, Ty też wiesz.. Tylko w takim razie, jakim cudem jest tak, jak jest ? Dlaczego mam wrażenie, że zamiast wspinać się na górę, by kiedyś podziwiać piękne widoki, spadamy w ogromną przepaść ?
Marzyliśmy o tak wielu rzeczach, mieliśmy wiele wspaniałych planów.. I co teraz ?
Kompletnie nie wiem co robić, co myśleć, a nawet co czuć.
Boże, spraw, aby mogło być dobrze, cokolwiek to oznacza !