2 tydzień na obczyźnie... praca- dom, dom- praca... człowiek zajebał sie w cholernym kieracie od którego nie potrafi uciec...
Tęsknie za znajomymi twarzami, za miejscami gdzie jestem na prawde u siebie... gdzie jesteście teraz wszyscy moi przyjaciele? co robicie? tu nie ma nikogo... obcy, zimny, smutny świat...
zamykam się w sobie... z dnia na dzień coraz bardziej... sekundy dzielą mnie od nieuniknionego... mały, złoty kluczyk utonie w brudnej i cuchnącej wodzie Tamizy....
pozamiatane...
jednak...
nie dam się złamać, z nie jednego szamba już wyszedłem... dam radę... sam lub z czyjąś pomocą... it's doesn't matter...pójdę dalej- reszta jest milczeniem, które przykryje przeszłość jak kurtyna... nie ma powrotu... Ty to wiedziałaś, dziś ja tez to wiem...
i tylko kręgi na wodzie napiszą epitafium zamkniętego rozdziału...
Slayer- Exile