macie moja mordę. i tak ją niedlugo usune.
od wczorajszego wieczoru do tej pory czuć ode mnie pozytywną energię. wczoraj razem z wujkiem i kuzynką uczyliśmy babcie obslugiwać komputer. potem ja, geniusz, wpadłam na to, żeby na pamiątke porobić sobie kilka zdjęć z kamerki.
zaczęliśmy się bawić w zniekształcenia twarzy i doslownie wszyscy (włacznie ze mną) płakaliśmy ze śmiechu.
to co widzicie u góry, to ja o godzinie 23:57 w piżamie, lekko mokrych włosach, już bardziej ogarnięta po atakach śmiechu.
w kościele miałam takie skurcze macicy, że ledwo dotarłam do domu, wziełam leki, wypiłam herbate i potem z nowu nauka z komputerem cz2
zjadłam krupnik babci<3 i
potem ide do nastpnej babci i humor powoli bedzie się pogarszał
bo jutro poniedziałek i najgorsze tygodnie w roku...
póki co 700
ps. pamietacie, wczoraj pisałam o tych papierosach..babcia ma ich cały wagon, bo kupiła od jakieś sasiada. 5,50zl za paczke hah