Przyjazn.
Cudowne uczucie.
Miec osobe, ktorej mozna powierzyc wszystko.
Ktora wszystko przyjmuje do siebie nie rozpowiadajac tego dalej.
Ktora wspiera , wysluchuje, cieszy sie naszym szczesciem, nie obrabia nam dupy za plecami.
Ktora jest szczera i lojalna wobec nas.
Ktora jest przez caly czas.
Taaak.
Tylko, zeby tych przyjaciol tak latwo moc znalezc.
Z mojego kolka 'przyjaciol', zrobilo sie mini koleczko.
Boli mnie to.
Dlaczego niektore osoby udaja przyjaciol.?
Zyskuja nasze zaufanie po czym pokazuja swoja prawdziwa twarz.?
Dlaczego prawda wychodzi dopiero po dluzszym czasie.?
Brodnica.
Tak.
Tam zyja moi przyjaciele.
Resztka moich przyjaciol.
'Wyrzucilam' z tego grona kilkoro osob, bo bardzo sie zmienily.
Na gorsze.
Niektorzy sa tak strasznie przejeci soba, ze zapominaja o bozym swiecie.
O mnie przypominaja sobie tylko gdy cos im potrzeba...
rady , pocieszenia...
Niestety kiedy ja jestem dojebana , nie uklada mi sie badz cos to pierdoli ich to.
Albo wyrzucaja z siebie durne 'bedzie dobrze' , nie przejmuj sie'.
Oh w dupe se wsadzcie te slowa.
Kazdy zaczyna sobie ukladac zycie.
Zaczyna isc wlasna sciezka.
Dobrze.
Ale przeciez przyjaciele powinni byc na cale zycie.
Nie rozumiem tez jednego.
Dlaczego niektorzy podlaczaja sie tylko po to by napisac ten pieprzony tekst : 'Kiedy przyjezdzasz?'
Skoro niektorym tak zalezy na spotkaniu sie ze mna, rozmowie na zywo etc. to ja serdecznie zapraszam do siebie. W koncu ta sama droga. ; )
Zmieniliscie sie strasznie.
Ja tez, wiem o tym.
I najbardziej to widac kiedy jest sie daleko.
Kiedy sie przyjezdza.
Te przeslodzone: 'Jak dobrze Cie widziec' , 'tesknilam strasznie'.
Lachudry jebane.
Nienawidze ludzi za to.
Za to, ze sa tak popieprzenie zaklamani.
Nie wszyscy, ale wielu.
i tak, zyjcie sobie w tych klamstwach.
Tylko, ze juz beze mnie. ; )