Czy człowiek zasługuję na stu procentowe szczęście, gdy całe życie żyje w norze smutku i rozpaczy? Jak to się dzieje, że gdy spotykamy swoją miłość życia, która odwzajemnia uczucie, głowa płata nam z dnia na dzień gorsze figle? Tak wiele chciałbym wiedzieć i zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Zobaczyć to z perspektywy trzeciej osoby, aby móc przeciwdziałać kolejnym zjazdom i nie obciążać nimi najbliższych mi osób. Chcesz poczuć, zobaczyć i dotknąć rozpacz w ludzkiej postaci? Zapraszam do siebie. Niewiele osób potrafi wytrzymać u mwgo boku. Przynoszę cierpienie każdemu, komu na mnie zależy i ciągnę go gwałtownie w dół. Chcesz się ratować? Zrób to, zrań mnie. Inaczej się nie da przeżyć. Ja wytrzymam lub nie, lecz Ty przeżyjesz i pójdziesz dalej. Moja ścieżka została już dawno wykreślona i nie prowadzi do raju. Więc jeśli masz choć trochę rozsądku przyjacielu to nie idź za mną dla swojego dobra. Nie wytrzymasz ze mną zbyt długo, nikt nie wytrzymał. Zostały tylko puste skorupy i swąd spalenizny. Nie kontroluję swojej głowy, lecz jest ona częścią mnie. Odpowiadam za swoje czyny, za krzywdy wyrządzone umyślnie czy nie. Zaprzeczaj, że nie ma w tym mojej winy - to zawsze jest moja wina. Nic z tym nie możesz zrobić oprócz obarczania się, jakby miało to w jakikolwiek sposób mi pomóc. Jeśli piekło istnieje to mam już zagrzane tam miejsce. Zasłużyłem sobie na swój los. Łzy lecą nie bez przyczyny. Wrota raju zostały dawno zamknięte przed moją twarzą. Nie dla mnie szczęście i spokój. To co zostało stracone nie może być odzyskane. Złożone obietnice muszą zostać dotrzymane. Nóż musi służyć do krojenia chleba nie siebie, a papierosa trzeba gasić w popielniczce, nie na dłoni. Mogę tylko stać niewzruszony jak zaniedbany pomnik i czekać na koniec, tracąc siebie kawałek po kawałku, zatracając w tym Ciebie. Ostrze przyciąga swoim blaskiem, żar kusi swoim ciepłem tak bardzo. Tak byłoby łatwiej, niż zrzucać to na Twoje barki, które i tak niosą już niemały ciężar. Bolesne jest to jak własne cierpienie przysparza cierpienia innym. To napędza spiralę zniszczenia, którą jestem ja. Dzień dobry, nazywam się Krystian , witam w moim piekle.