Wiedziałam o tym od początku, prawda? Rozstanie nie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie. Wręcz przeciwnie, spodziewałam się go. I tak, sama tego chciałam, przecież nierzadko miałam Cię dość, wręcz nie mogłam na Ciebie patrzeć. Ale przecież we wszystkich relacjach są lepsze i gorsze momenty. Niektórzy twierdzili, że do siebie nie pasujemy. Czy jednak miałam przejmować się opinią innych? Zżyliśmy się, i mogę z całą pewnością powiedzieć, że nikt nigdy nie był mi tak bliski. Nierozłączni, na dobre i na złe... Zawsze blisko siebie. O każdej porze dnia i nocy wiedziałam, że Jesteś. Wciąż czułam Twą obecność.
Pierwszy kwietnia, prima aprilis. Ale to nie był żart. Wyraźnie usłyszałam - już niedługo. I im więcej czasu mijało, im bliżej byliśmy rozstania, tym bardziej czułam, że ten wspólnie spędzony okres był wyjątkowy. Myśl, że to już nigdy nie powróci, z jednej strony wywoływała smutek (bo czy łatwo jest kończyć coś wyjątkowego?), ale z drugiej zaś - radość - że można zamknąć pewien rozdział i rozpocząć kolejny. Bez Ciebie, ale niekoniecznie gorszy. Po prostu inny.
Wiele dla mnie zrobiłeś. Jeszcze rok temu nie pomyślałabym, że dzięki Tobie stanę się tą osobą, którą jestem teraz. Co pozostanie po nas? Zdjęcia, setki zdjęć, z różnych okazji, przypominające, co nas kiedyś łączyło. I oczywiście wspomnienia. I może to najbardziej ważne - odmieniona ja.
Ale dość już sentymentów. Minie trochę czasu i zapomnę, jak było nam razem.
Żegnaj.
Żegnaj, Stalowa Uprzęży Na Zęby!
Żegnaj, Aparaciku!