Nauka, nauka i nauka. Nie mam już siły, a najbardziej demotywujące jest to, że nic z tej nauki nie przychodzi. Muszę jeszcze kłuć dzisiaj matmę i biologię. Przecież w piątek mam klasówkę z bio z całego podręcznika (11 działów), brawo dla kochanej pani.
Muszę zacząć jeść śniadania rano, bo potem mam za długą przerwę między posiłkami, a jak wracam ze szkoły to jest tego za dużo. Jutro już tak zrobię. Z ćwiczeniami zrobię edit, bo dzisiaj jakieś muszą być. Chociaż pewnie nie za wiele, bo siedzę z nosem w książkach. -_-
Bilans:
Śniad. - 2 małe kromki ciemnego chleba z wędliną i pomidorem
Lunch - riso pistacjowe
Obiad - miseczka kaszy gryczanej z marchewką i groszkiem
Podw. - 50g ciasteczek zbożowych (mój chłopak mnie kocha)
Kol. - chudy biały ser ze szczypiorkiem, 3 sonko
powinny być mniejsze te bilanse
edit.
ćwiczenia:
200 brzuszków
100 nożyc