19.05.2015 21:59:22
F.
Według mnie najlepiej ćpać okazyjnie lekkie-twarde, nie wjebać się w opiaty i nie mieć tolerki. Wtedy jest baja.
xxx
Marzenie każdego ćpuna.
Jak nie na początku to szybko wiele osób zmienia zdanie z:
"Chcę być uzależniony od ciężkich dragów branych dożylnie."
Każdy dzień zaczynać strzykawką w ramieniu i każdy dzień tak też kończyć.
Spotkanie w bramie, staję obok i jak gdyby nigdy nic opieram się o ścianę. Najzwyklejsza rozmowa z napotkanym po drodze znajomym. Jakby nigdy nic wyciągam blisko siebie dłoń z trzema banknotami, lekko mi się trzęsie, jak zwykle, ale to oczywiście kolejny powód do bezkarnego śmiejącego się spojrzenia.Na jednym z palców zostaje zawieszona mi reklamówka zawiązana na kokardkę, wkładam ją pośpiesznie i rozchodzimy się w swoje strony.
Zaraz, miał być tylko raz? Zobaczyć jak to jest?
Haha, piękne żarty. Blistry na łóżku śmieją się do rozpuku, już wiedzą, że będą pierwszym widokiem tuż po przebudzeniu.
Podaję dwukrotną dawkę.
Po co trzymać się tej która jest jeszcze wystarczająca? Przecież jestem miliarderem i mogę sobie na to pozwolić.
Magia zniknęła? Nie ma już tego fajnego efektu jak za pierwszymi razami? Ojej, przybyła tolerancja. Lepiej poczuć niewiele znaczące "coś więcej" kosztem podniesienia progu dawkowania. Po co czekać na to aż obecna porcja będzie niemal niewyczuwalna. Ty masz swoje zachcianki. Co z tego, że wiesz w jak olbrzymim tempie rośnie zapotrzebowanie na wyższą dawkę? Ciebie to nie dotyczy, przecież Ty nie jesteś uzależnioną osobą!
W końcu i ten zapas się kończy. Nosisz do bramy jeszcze więcej pieniędzy niż kiedyś. Widzisz jego przemiły prześmiewczy uśmiech, masz ochotę pociąć mu twarz scyzorykiem. Chociaż trochę zadrapać, uderzyć. Trzęsiesz się i stoisz jak stara brudna kukła.
On dalej patrzy na Ciebie jak najgorszego śmiecia.
Zhańbiona i Król.
Żywicie te same uczucia do siebie, jednak nie możecie nic z tym zrobić.
Ty pocięłabyś na kawałki, a On kopałby po mordzie, bo nienawidzi narkomańskiego ścierwa. Tak wszystkim mówi, oszukuje nawet siebie, że nim nie jest, że to przez to mnie nienawidzi.
Organizm i Pasożyt
Jak jedna z stron pójdzie głosem nienawiści - znikną obustronne korzyści.
Jest słaby, potrafi tylko drażnić. Widać lęk w jego oczach. Wie, że jak jeszcze chwilę postanowi sobie drwić to z potulnej owieczki zmienię się w krwiożerczego wilka. Obserwował mnie tyle czasu, że to dla niego oczywistość, ale nadal igra z ogniem. To jego określenie jest tylko przykrywką. Obydwoje dobrze wiemy za co bawi się moją psychiką. Myśli, że będę dla niego tańczyła jak cyrkowy piesek, jakby nie było dość tego, że moja nienawiść do własnej osoby drastycznie wzrosła.
Banknoty ułożone na dłoni sprawnie zamienione na paczkę. Znowu drwiący wzrok.
Mam ochotę krzyknąć
- No śmiało, napluj mi na twarz, skop, zatłucz na śmierć. Jestem tylko Twoim źródłem dochodów. Jak nie ja to kto inny.
Przychodzisz w umówione miejsce i z daleka widzisz ten pusty wzrok, mimo, że jeszcze kilka dobrych metrów jest do przebycia. Teraz jest już początek jesieni, nie wiosny jak przy poprzednim spotkaniu.
- O, widzę, że mnie nie zawodzisz, i nawet się nie spóźniasz. W końcu nie trzęsiesz się jakby ktoś Cię wystawił nagą na mróz i polał lodowatą wodą. Jeszcze lepiej, może stać Cię na bilet?
Ten cholerny uśmiech, od ucha do ucha. Myśl o tym, że masz zerową tolerancję. Szpital był Ci potrzebny. Wytrzymałaś 8 dni bez dodatkowej dawki Tramalu na "stłuczony kręgosłup". Tak samo jak wtedy bądź silna i pokonaj go spojrzeniem. Automatycznie zrozumiał i przyjął comiesięczną prenumeratę nienawiści i pogardy.
Podajesz trzy zmielone, jakby ktoś robił z nich kulki, banknoty i monetę. Szybka wymiana i blister już jest w kieszeni. Fundusze pomniejszają się jak pętla na szyi. Idziecie razem na przystanek. Ani słowa o niczym.
Wchodzimy do autobusu i siadamy tak, aby walka na spojrzenia trwała.
Paradoks.
Jedyną osobą której umiesz patrzeć w oczy jest obiekt Twojej nienawiści, uczucie odwzajemnione.
Nie dasz się shańbić, nie ma mowy.
Kierowca robi ostatnią pętlę po mieście. On usiadł naprzeciw próbując mnie spłoszyć, a ja po tylu godzinach obserwowania znam już milimetr po milimetrze jego niebiesko-rudej tęczówki.
Nie poddawałam się.
Pierwsze co robię po powrocie to przygotowuję roztwór. Mam ochotę z radości krzyczeć niczym małe dziecko, merdać ogonem jak pies. I to wszystko ze świadomości, że jego użyję 10 razy, a nie 2.
Tak niewiele wystarczy do uszczęśliwienia mnie.
Wkłuwam się z delikatnością i precyzją tak jak to robił zawsze D.
Gdy nad ranem budził rozlewający się jak fala po całym ciele ból.
Moje wewnętrzne tsunami.
Inni zdjęcia: :P pink45... maxima24... maxima24... maxima24Wiosna 2025r. rafal1589... maxima24... maxima24O świcie slaw300Szafirki w kolorze nieba. halinamwiosna vela44