Resetuję się, umieram.
Nie wiem w końcu co się ze mną dzieje.
Stracilam świadomość własnej wartości i swoich umiejętności już dawno.
Mimo, że zdjęcie zrobiłam w 2011 roku to nadal jestem jak ten deszcz. Dobrze nawet pamiętam jego metaliczny zapach
i wilgoć na swoich dłoniach. To było jeszcze wtedy gdy całymi dniami spałam, a nocami siedząc na balkonie nostalgia i marzenia brały nad moją osobą górę. Jak zwykle.
Upadam, znikam jak te krople. Tyle jestem. Jestem tylko albo aż nikim.
Doceniam to, że do mnie piszecie tutaj, na komunikatorach, facebooku, smsy, listy. Doceniam. Tylko nie mam siły odpowiadać. Chciałabym niepokoić, ale muszę, przepraszam.
Take me into your skin