Wiem! Wierzę wciąż więc jestem ryzykantem
Ale wiem, że ten świat nie jest kiddylandem
Ej! Nie ufam tym, co mówią: czas to pieniądz
Najpierw coś cenią, później twarz swą zmienią.
Znam ich! Tracą chwile, myślą że są twardzi
Czas przeminie, znów wrócimy na tarczy
Znów myślimy jak tamci, znów czas przeminął
Dziś jestem starszy, mam coś w garści
Ty znasz epilog!
Boże! Chciałem zatrzymać czas tyle razy w życiu
Nie wiesz czego chcę teraz? Bez kitu!
To była bajka nie z tej ziemi wzięta
Załamka, piękne sny wzieła do piekła
To łaska czy może klątwa losu
Za to że żyłem źle, poznałem zbyt wiele osób
Pomiędzy nimi stała ona, w ogień zapatrzona
Pomysł sie pojawił to jest ta wymarzona
Podnosze do góry zawsze głowe
Gdzy widze mały wóz przypominam sobie droge
Przechodziłem po niej nie raz ale była w innym stanie
Dziś o tym myśle, myśle co sie stanie
Czy jutro wzejdzie slońce czy znou upadne
Zbyt wielki ciężar niose na swoich ramionach
Nadziej matką głupich, cóż chba przez nią skonam
Z dnia na dzień coraz więcej wspomnień
Zostawiam te najleprze, i już ich nie oddam
Pędze przez las szklanej codzienności
To ludzie których znam czy to tylko goście?