powoli zaczynam się stresować, choć nie powinnam wcale, bo panika jeszcze nigdy mi nie pomogła, a przecież ostatni weekend był jednym z najpiękniejszych, bo zwyczajnie za dużo nie myślałam tylko skakałam w tłumie w wiankach i brokacie, płacząc z radości. proszę tylko o kolejne dobre chwile, skoro wakacje jeszcze się nie skończyły oraz tyle przede mną.
śniadanie: omlet z dwóch jajek z dżemem truskawkowym
obiad: kasza gryczana z kurczakiem i sosem pieczarkowym, ogórek konserwowy, kilka listków sałaty
przekąska: dwie nektarynki
kolacja: sucha bułka z dynią