"Całe życie żyjesz w świadomości, że masz ciężko. Szkoła, obowiązki i inne duperele. Nic Ci się nie chce, wydaje Ci się, że masz inne, fajniejsze zajęcia. Właściwie same rozrywki, ale i tak wmawiasz sobie, że są tak ważne i od nich wszystko zależy. Interesuje Cię tylko, żebyś to Ty miała z górki. Czasem przeszkadza Ci własna rodzina. Wkurzasz się, że musisz marnować z nią tyle czasu. Wszyscy są dookoła Ciebie, a Ty budujesz sobie taki płotek, żeby Ci nie wleźli i nie podeptali rabatek. Ale w końcu przychodzi taka chwila. Taki kurczę jeden niefart. Nagle pyk i kogoś brakuje. Pewnie kiedyś ucieszyłabyś się jego nieobecnością, ale nie wtedy, kiedy uświadamiasz sobie, że już nigdy w życiu Ci nie przeszkodzi. Ten Twój płotek, który dotychczas miał Ci tak pomagać w jednej chwili masz ochotę rozwalić. Dopiero wtedy zauważasz, że Ty jednak tak bardzo potrzebowałaś tej osoby, a co gorsza nigdy jej tego nie uświadomiłaś. Dopiero wtedy uczysz się naprawdę kochać tych, którzy jeszcze są przy Tobie. Tylko dlaczego za taką cenę? Dlaczego trzeba przechodzić przez coś takiego, żeby przypomnieć sobie tak oczywistą rzecz?"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.
Sometimes I think I'll die alone
paranoya