Jak w zegarku. Kolejna pełnia. I od razu mój organizm odmawia snu.
Pierwsza, druga, trzecia w nocy.
Buntowniczy nastrój.
Harmider w głowie.
Na własne życzenie wpędziłam się w rutynę.
Każdy dzień wyglądał tak samo.
Nic mnie nie zaskakiwało.
I niewiele obchodziło.
Zrobiło się za słodko, mdło.
Dziś moja frustracja, że nie zrobiłam tego co planowałam, sięgnęła zenitu.
Koniec.
Od jutra zmiany.
Koniec przyzwolenia, by czas przepływał mi przez palce.
Nie tak mam zamiar zakończyć wakacje.
Jak się nie wyszaleję to wybuchnę.
Ostatnio na chodniku leżało powalone drzewo.
Przechodnie omijali je łukiem.
Ja przez nie przeszłam, mimo dziwnych spojrzeń.
Zadarłam głowę wyżej nieba, silniej stawiałam kroki.
Nic mnie nie zatrzyma.
Znów tak się czuję.
Najwyższy czas, bo trzeba obrać nowe cele.
Zebrać siły.
____________________________
' Now I'm lost somewhere
Lost between Elvis and suicide