5 czerwca 2010r.
YO! szczerze mi się nie chce pisać ale trzeba troche
Ostatni weekend zaczynaliśmy od czwartku było inaczej spokojniej a mimo to głośno lecz kontrolowanie. Jakaś wielka rewolucja i odrodzenie PDKR. Teraz wszystko co robimy to wiąże się z prezentem dla Asi albo Marysi to znaczy one tak myślą a tak szczerze jesteśmy tak nie zorganizowani że sami się tego boimy. A no fakt pod żyrafą, bym zapomniał a było spoko, z Olurem potem jeszcze z jej ekipą kilka kółek na około karuzeli i oderwanie się od grupy, dolączenie do starych dindasa i reszty, telefon i idzą do nas: Asia Marysia Lucyna. Od samego początku jakieś problemy oczywiście do mnie ale jest postęp powiedziano mi o co chodzi, a tak trzeba było łamać głowe co się zrobiło. Wkońcu stwierdziłem że nie musze siedzieć z nimi skoro Olur z ekipą siedzi pod żyrafą. No i poszłem (nie nie poszedłem bo ja ide i bede gadał jak chce) już nie ważne co usłyszałem od pewnej osoby odchodząc znalazłem ich no i zaczęło się wciąganie helu xD potem nagle przywiało ich pod żyrafe i IRA nie znam tego a i tak darłem kape i śpiewałem z dindasem, wynoszenie dziewczyn na ręce jak na koncertach nie, w ogóle to Amanda tam se przyszła xD potem Lucyna rzuciła się na Rafała oczywiście pijanym napaleniem i się wyjebali pomyślałem że jakaś kanapa czy coś ale nie porwałem tłumów. A Łowcy. B byli zajebiści.
Nara