Chyba powinnam coś napisać, bo możnaby pomyśleć, że nie żyję.Po części to właściwie prawda.
Nie mam siły na nic. Chcę żeby ten tydzień się juz skończył.
Mam totalny burdel w głowie, co denerwuje wszystkich w koło.
Ostatnio przeprowadziłam hmm... ważną dla mnie rozmowę, która powinna sprawić, że już po wszystkim. Że skończę w tymi pierdołami.
W szkole trochę masakra. Sprawdzian z fizyki - bez sensu! Sprawdzian z polaka - wtf? Jutro kartkówka z gegry - nie rozumiem tego cholernego wyliczania długości i szerokości geograficznej.
Męczą mnie te rozmowy. Z każdym, który próbuje mnie zrozumieć, a później stara sie odciąć.
Dosyć! Czemu mnie boli to wszystko? Tak cholernie denerwuje mnie brak kontaktu.
PIERDOLE...
"Tęsknię za Toba, Tęsknię za Twoim uśmiechem, sylwetką, za Twoją przyjaźnią, za Twoimi oczami, które są jak gwiazdy na niebie. Dlaczego? Bo kocham...