Walentynki. 14 lutego, to jeden z najcudowniejszych dni mojej pracy, przecież tylko wtedy pracuję! Ja, mały amorek muszę w ten dzień znaleźć idealną ofiarę. Ciężko na świecie jest znaleźć osobę miłą, sympatyczną, szczerą i uczciwą, a co dopiero kiedy musisz ją odnaleźć w jednej szkole, biurze albo nawet jednym domu! Ja co roku z rozkazu Wielkiego i Wspaniałego Amora udaję się do małej, a jakże ciekawej szkoły w Polanowie. Jest to małe miasteczko leżące gdzieś w Polsce, dokładnie gdzie ? nie wiem. Czy mały amorek musi wszystko wiedzieć? W naszej szkole dla mniejszych amorków im. Wielkiego Walentego nie musiałem uczyć się geografii, a co dopiero geografii państwa, w którym miłość jest uczuciem rzadkim.Odwiedzam to miejsce od czterech lat i zawsze jest podobnie. Kiedy wlatuję przez okno na maleńkich, ale miłosnych skrzydłach, jak zawsze przy wejściu siedzi Martyna z Marysią i rozmawiają.
- Widziałaś ostatni odcinek Serca Luz Marii na rozdrożu labiryntu namiętności?? pyta z przejęciem Martyna.
- Nie, nie widziałam, a co było? mówi Marysia, zawstydzona i przerażona tym, że opuściła aż jeden odcinek.
- Antonio zabił Jose, bo ten wiedział, że jego przyjaciel wiedział, że jego brat wiedział, że jego żona wiedziała, że Antonio zabił jej najlepszą przyjaciółkę Esmeraldę. Oznajmiła zażenowana, że jej najlepsza przyjaciółka nie wiedziała o czymś tak istotnym.
- Naprawdę? Ale przecież Juan powiedział, że Manuel powiedział, że Sebastian powiedział, że widział jak Marianna zdradziła Armanda. tłumaczy zaciekawiona Marysia.
- Tak, ale ostatnio Bruno... Martyna znów opowiada historię, a ja już wiem, że one nie są moim celem i idę dalej korytarzem. Tuż przy oknie siedzi kilku chłopców, którzy patrząc w moją stronę padają na ziemię z błogim uśmiechem. Już się przestraszyłem, że mnie widzą, chociaż nie wiem, czy jest to możliwe. Później jednak zauważam ten oszołamiający chód, uśmiech i sposób odgarniania włosów, należący do Marty. Ona jest piękna, ale zbyt zarozumiała i egoistyczna, więc wyruszam dalej w poszukiwaniu idealnej ofiary. Następnie mijam grupkę chłopców z czwartej klasy w okrągłych okularach, którzy niosą książkę z chemii do drugiej klasy gimnazjum. Podchodzą do nauczycielki:
- Przepraszamy! Czy to prawda, że wszystkie substancje promieniotwórcze wysyłają bez przerwy tzw. promieniowanie jądrowe, które jest albo strumieniem cząstek, albo strumieniem cząsteczek, a towarzyszą im najczęściej jeszcze promienie?? - pytają wpatrując się z zachwytem w nauczycielkę.
- Tak. odpowiada dumnie, kiwając głową, z powodu tak inteligentnego pytania. Niestety i oni nie są godni zostać dotkniętym przez Magiczną Strzałę Amora. Nagle spotykam dwie dziewczynki w granatowych spódniczkach, niosące za nauczycielką książki i ciągle powtarzające: Czy mogłybyśmy coś jeszcze dla pani zrobić??. Po stwierdzeniu, że i one nie mogą być moim celem, ponieważ nie maja czasu na miłość, przecież są zbyt uczynne, idę dalej korytarzem. Jednak co roku mam problem z wyborem osoby, którą mogłaby trafić moja Magiczna Strzałą Amora. Ostatnio wybrałem Agnieszkę. Zawsze jest wesoła, tylko czasami uparta, ale nikt nie jest idealny. Dobrze się uczy i jest nawet sympatyczna. Problem był w tym, że nie potrafiłem odszukać idealnego partnera. W końcu po długich poszukiwaniach zobaczyłem Łukasza. Trochę zwariowany, ale miły i dobry chłopak. Trzeba było tylko znaleźć moment, w którym moja Magiczna Strzała Amora mogłaby najpierw przeszyć Agnieszkę, a potem Łukasza. Nie w odwrotnej kolejności, bo dwa lata temu o właśnie spowodowało odmienny skutek, chłopak znienawidził dziewczynę. Jak wiadomo kobiety mają w sobie więcej miłości, a mężczyźni posiadają nadmiar nienawiści. Magiczna Strzała Amora po prostu pobudza to uczucie, które jest najsilniejsze i prowadzi je do celu. Oczywiście podobnie jak w poprzednich latach w zeszłym roku nie mogło się obejść bez jakiegoś głupiego wypadku. Magiczna Strzała Amora trafiła w Agnieszkę, a potem w Łukasza, ale później zamiast wrócić przeszyła Łucję, a następnie Tomka. Łucja nazywana klasowym kujonem i lizusem zakochała się w Tomku luzaku. Na oczach całej klasy wyznała mu miłość, a dla tego chłopaka nie było większego upokorzenia niż zapewnienie o wiecznym uczuciu od kujona, a w dodatku lizusa. Na szczęście Agnieszka i Łukasz byli szczęśliwi. Musiałem się jednak długo tłumaczyć przed Wielkim i Wspaniałym Amorem, ale w jakiś sposób z tej sytuacji wybrnąłem. Jednak drugi raz przechodziłem specjalne szkolenie na małego amorka i składałem przysięgę: Ja, mały amorek oświadczam uroczyście, iż tego dnia obiecuję, że będę z pokorą i poświęceniem i wypełniał moją miłosną misję. Na zawsze oddany służbie nie będę się sprzeciwiał Wielkiemu i Wspaniałemu Amorowi. Niestety jeszcze przez tydzień muszę nosić tabliczkę z napisem: Nie szukam poklasku, nie unoszę się pychą, wszystko znoszę, wszystko przetrzymam, strzelam zawsze celnie, nigdy nie chybiam. Jeszcze tylko siedem dni będę słuchać drwin i śmiechów ze strony młodszych kandydatów na małego amorka. Mam nadzieję, że w tym roku trafię w to serce, które pragnie wielkiego i wspaniałego uczucia i nic więcej się nie wydarzy oprócz wybuchu prawdziwej i pięknej walentynkowej miłości.
Amorek - to niby aniołek, a jednak uzbrojony ...