no to pięknie, mamy bal. brak czasu. okrutnie zabiegana moja osobistość nie ma szans na parę chwil dla siebie. jedyną formą relaksu jest papieros między zajęciami i chwila, w której decyduję , że jednak pasuje się położyć. i cóż mi z tego. parę groszy wpadnie tu i tam, pośpiewam sobie od czasu do czasu ... i cóż z tego? mężczyzna życia mojego również zabiegany jak szczeniak goniący za sznurówką. a gdzie w tym wszystkim delektowanie się uciekającym czasem, celebrowanie każdej chwili chociażby na balkonie przy kawie. po co nam ta dorosłość?