zaraz pochłonę się w asymilacjach oraz w analizach i segmanacjach morfemicznych. zachciało się, cholera jasna, emancypacji. zamiast siedzieć w domu, dzieci bawić, obiad gotować dla męża, ja stwierdziłam - NIE, JA BĘDĘ WYEDUKOWANA. kto nam wmówił, że siedzenie 8 godzin w pracy przy biurku da nam jakiekolwiek poczucie spełnienia i samorealizacji? kto wymyślił, że bieganie na egzaminy, zjedzone nerwy, a z nimi jakieś tabletki na uspokojenie sprawią, że w będziemy mieli wyższą samoocenę?
a więc, jak to głoszę od jakiegoś czasu: A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?