Shakespeare i inne Wyatt'y mi się dziś będą śnili (dobry żart z tym snem). czekam aż tabletki zaczną działać, oglądam zdjęcia pięknych ludzi i, cholera, mam coraz niższą samoocenę. czy jest to spowodowane coraz gorszą prezencją czy głębszymi pobudkami jakimiś - nie wiem. ale cholernie mi się to nie podoba. nie mogę sobie też zarzucić tego, że tylko narzekam, a nic nie robię w danym kierunku. robię, tylko efektów, cholera, nie ma.
hmm. wahania nastrojów, ukryty introwertyzm, bezzsenność, ze skrajności w skrajność zawsze.