Odrzuciłam czytanie Plotkary. Bo czy naprawdę mój mózg zasługuje na takie marnotrawienie jego możliwości i myślenie o tak płytkich i pustych sprawach? Wczoraj spojrzałam na siebie w sposób, o którym zapomniałam. Byłam z siebie dumna. Cholernie dumna z tego, że spędziłam kilka godzin nad zeszytem od biologii i zaliczyłam ją. W zupełności nie wiem dlaczego przez cały I semestr pozwalałam sobie na bagatelizację wobec nauki. Chyba tak po prostu musi być w życiu, że popełniamy błędy i po pewnym czasie, dostrzegłszy je staramy się z całych sił je naprawić. Z jednej strony czuję się głupia, że pozwoliłam sobie na takie oceny, z drugiej - zadowolona, że otrząsnęłam się z marazmu i zaczęłam się starać - niestety trochę za późno jak sądzę.
Kiedyś, czytając jedną z najwspanialszych książek, jakie zaskarbiła sobie literatura światowa - "Alchemika" Paula Coelho, zrozumiałam jak wiele straciłam przez to, że bałam się porażki. Kiedy widzę ludzi, którzy z uporem starają się spełnić swoje marzenia - zazdroszczę im, że ja nie podjęłam tego ryzyka i trzymam za nich kciuki, bo wiem, jak ważne w życiu każdego człowieka są marzenia oraz bycie dumnym z samego siebie.
Jest pewna - ogromna - część mojego życia, wypełniona tym, co dla mnie najważniejsze. Dzięki jej istnieniu czuję się szczęśliwa i zbieram siłę do walki o własne marzenia - tym razem się nie poddam! To już nie są te same marzenia co kiedyś, te nowe wydają się trochę łatwiejsze w dosięgnięciu, a mimo to, ważniejsze od tych, które kiedyś miałam.
Nie chcę być głupią nastolatką, która wymienia się nic nieznaczącymi spostrzeżeniami i propozycjami muzyki "na dziś". Może właśnie tak o mnie myślicie, ale to znaczyłoby tylko, że nie znacie mnie wcale. Tak wiele - w zasadzie te najistotniejsze - spraw zatajam i przechowuję do wglądu tylko najbliższych mi osób, a niektóre - tylko dla samej siebie, bo przecież nie każdy chce słuchać o wszystkim, o czym myślę.
Uważam, że może powinnam zakończyć pisanie tego bloga. Odbijam się jak w krzywym zwierciadle - wyglądam znacznie inaczej niż naprawdę, a długie oglądanie takiej mnie - grozi marazmem. I to przede wszystkim mnie.