Czuliście się kiedyś samotni? Ja teraz tak mam. Dokładnie dziś mija 3 lata odkąd jestem sama. Nie chodzi mi tu o brak przyjaciół. Chodzi mi o brak chłopaka. Osoby do której niezależnie od tego co by się u Was nie działo możecie zadzwonić, pojechać, wtulić się w nią i zapomnieć o wszystkim co złe? Ja takiej osoby nie mam. I mimo tego że tego po mnie nie widać jest mi ciężko. Naprawdę ciężko. Owszem mam przyjaciół i wiem że mogę na nich polegać. Lecz przyjaźń i miłość to nie to samo. Mam znajomego, którego narzeka na to że jego dziewczyna jest bardzo daleko od niego. Tłumaczyłam mu że powinien się cieszyć że ma o kim myśleć, o kogo się troszczyć. Wiem że dla niektórych km to wielki problem. Lecz nie dla każdego. Mam znajomych których dzieli ponad 100 km a od ponad pół roku są szczęśliwą parą. A więc widzicie. Są różne podejścia do odległości. Może biorą się one z chęci poczucia bliskości drugiej osoby? Wiadomo jeśli coś jest u Was nie tak to macie ochotę być tylko z tą osobą i zostać z nia na zawsze. Wtulić się w nią, położyć się razem i zapomnieć. Związek to nie tylko bliskość cielesna. To setki minut spędzonych na rozmowach, na rozmyślaniu o sobie. Dla niektórych bycie wolnym to coś wspaniałego. Nie dla mnie. Boli mnie to że jestem sama od tak długiego czasu. Naprawdę są momenty gdy mam ochotę zadzwonić do tej "ukochanej" osoby i uświadamiam sobie że jej nie mam. Łzy same napływają mi wtedy do oczu. Cóż. Najwidoczniej tak musi być. Po prostu związek nie jest mi pisany...
Zapraszam :
http://domiwswoimswiecie.tumblr.com/