photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 27 LISTOPADA 2014
88
Dodano: 27 LISTOPADA 2014

Dorosłość

Kiedy miałam 6 lat, byłam małą dziewczynką uczęszczającą do placówki zwanej przedszkolem, z ogromną ciekawością przysłuchiwałam się rozmową osób starszych. Zazdrościłam im wiedzy, zasobu słów, które w większości nie były mi znane a tym bardziej zrozumiałe. Poważnych tematów, na które żywo dyskutować mogli godzinami. Już wtedy dostałam miano rodzinnego 'gumowego ucha'. Nie dlatego, że gdzieś zza progu, zza drzwi, firany czy kompletu wypoczynkowego podsłuchiwać miałabym tajne sekrety dorosłych. A dlatego, że zawsze, kiedy dochodziło do dialogów, uczestniczyłam w nich jako wolny słuchacz. Lubiłam to. A z wiekiem co raz bardziej. 

W okresie dorastania, burzy chormonów, buntu, szukania własnej drogi, własnego JA. Większość marzy o dobrnięciu do magicznej 18stki, tak jakby to ta liczba miała sprawić, że w pudełku urodzinowym, związanym wielką czerwoną kokardą otrzymamy super moc, koronę, tron i berło i wtedy będziemy ponad wszystko i wszystkich ze statusem 'człowiek DOROSŁY'. Wiecie, to niby taki z, którego zdaniem wszyscy się liczą, który ma jasno określone cele w życiu, któremu droga do sukcesu usłana jest płatkami róż. Taki, który WSZYTKO może i WSZYSTKO wyjdzie. Byłam o tym święcie przekonana. Dałabym sobie obie ręcę uciąć, że tak będzie! Dobrze, że tego nie zrobiłam... 

 

Moim pierwszym 'wyczynem', testem, kartkówką, sprawdzianem - jak zwał tak zwał, w życiu 'dorosłym' jaki sobie sama zrobiłam to było udanie się do sklepu monopolowego po pierwszego LEGALNIE kupionego browara i paczkę papierosów. Nawet nie wiecie, jak wielkie rozczarowanie mnie w tamtym momencie spotkało, gdy Pani przy kasie nie poprosiła mnie o dowód osobisty! W tym momencie śmieję się z tego okrutnie i żal mi samej siebie ale nigdy tego nie zapomnę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, na jakie próby zostanę wystawiona, jakie los mi przygotował niespodzianki, i co ja sama sobie zgotowałam - spaliłam dosłownie ujmując. 

Świat dorosłych mnie rozczarował. I w cale nie dlatego, że okazał się być trudny, wyboisty, ODPOWIEDZIALNY. Nie dlatego, że w paru kwestiach nie wyszło po mojej myśli, że plany spaliły na konewce, że marzenia trzeba było zweryfikować. Nie dlatego, że pieniądze różne były i róże standardy bytowe. Nie. Zawiodłam się ludziach. Na ich wyrafinowaniu, bezczelności, dwulicowości, fałszywości, braku wdzieczności oraz pokory. Odniosłam wrażenie, że wróciłam się do poziomu przedszkola i zagrywek pt: zabrałaś mi misia! - to ja Ci zabiorę Twojego! A wiecie co jest najlepsze? Że wtedy, kiedy emocje opadły, dzieci się uspokoiły, mówiły sobie 'przepraszam'. Mam wrażenie, że to słowo zostało wyprate, zapomniane i zakopane w piaskownicy na placyku zabaw, a całość zapieczętowana psim gównem! 

Zawsze mi się wydawało, że dorosłość wiąże się z wiedzą, znaniem odpowiedzi na każde pytanie i  instrukcją obsługi życia. Im dłużej żyłam na własną rękę, im więcej miałam sytuacji, gdzie liczyć mogłam jedynie na siebie ew. na kalkulatorze sumując kolejne rachunki i opłaty, na które trzeba było zapieprzać. Na końcu okazało się, że nie mogę sobie pozwolić na ulubione perfumy, na nową książkę, sukienkę czy choćby na super pachnący proszek do prania z aktywnymi cząsteczkami usuwające najbardziej uporczywy bród pozostawiające nieskazitelnie czystą biel na skarpetach... Czy jestem mądrzejsza? Może bardziej doświadczona. Życie uczy,  kopie w dupe i pokazuje jak ta puchnie. Czy znam odpowiedzi? Nie. Potrafię przewidzieć skutki pewnych działań, zachowań, decyzji. Mówi się, że człowiek uczy się na błędach. Ale zdarza się, że stale popełniamy te same. Zmienni są tylko ludzie, miejsca i okoliczności. Stale bawimy się w przepychankę z przedszkola, szpanerstwo z gimnazjum, wyniosłość, cwaniactwo i udawanie kogoś inteligentniejszego od reszty równieśników tak jak w szkole średniej. 

 

Okazuje się, że świat dorosłych jest iluzją. Wiek to tylko liczby. Nie warto było wyczekiwać czegoś co jest jeszcze bardziej skomplkowane od ślaczków w przedszkolnym zeszycie ćwiczeń