Oficjalnie ogłaszam, że majówka 2011 była najfajniejszą imprezą od bardzo, bardzo dawna. I nie ważny był barok, poetyka, to-co-kiedyś i inne tego typu przyziemne sprawy. Był mały powrót do przeszłości przez pare piosenek Comy, które za bardzo nas zamuliły, ale za to fajnie się je śpiewało. Nie było żadnych przegięć, które sprawiłyby, że coś mogłoby być złe. Nie licząc jednej wybitej szyby, ale to nie nasza wina już. I ten czas mógłby nie płynąć wtedy tak szybko. Ale to też nie nasza wina.
Ja chcę jeszcze raz, ejjj! :D
Dziękuję!
[ na pierwszym planie: Rudy, Martyna.
dalej od lewej: Klaudia, Piękny, ja i Olek.
z tyłu: Żydzi. :D]